- On wpadł w takie towarzystwo, nie wraca do domu na noc, kradnie, do sklepów się włamuje – mówi matka Mieczysława Zawiszewska, mama Andrzeja. – Zaczął klej wąchać. Ja bym go chciała uratować, nie daję sobie z nim rady. Chciałabym, żeby ktoś mi w tym pomógł. Mieczysława Zawiszewska samotnie wychowuje sześcioro dzieci. Oprócz Andrzeja pozostałe nie sprawiają kłopotów. Nie są notowane przez policję. Ojciec dzieci siedzi w więzieniu. Został skazany za molestowanie nastoletniej córki. - Niedaleko pada jabłko od jabłoni, bo wina leży po stronie mojego taty – mówi Agnieszka, siostra Andrzeja. – Jaki ojciec, taki syn – dodaje. - Tata mu na wszystko pozwalał – opowiada matka Andrzeja. – Jedno jego zdanie utkwiło mi do dziś – po co chodzić do szkoły, skoro w „komunalniku” przyjmują bez szkoły a we Wronkach ci miejsce zajmę. Andrzej zaczął sprawiać kłopoty, gdy jego ojciec został aresztowany. Wtedy zaczął uciekać, wagarować, kraść. Szkolę podstawową ukończył tylko dlatego, że ostatni rok spędził w Szczecinie w specjalnym ośrodku. Teraz powinien uczyć się w gimnazjum, w którym był tylko raz. - Obiecał, że będzie chodzić do szkoły. Nic nie wskazywało na to, z kim mam do czynienia – komentuje Halina Tomaszewska, dyrektor Gimnazjum nr 5 w Pile. – A potem już po prostu go nie było. Słyszałam o kradzieżach na ryneczku, podobno napadał na innych uczniów i zabierał im kurtki. Takiego dziecka jeszcze nie spotkałam. Sąd dla nieletnich zdecydował, że Andrzej natychmiast powinien trafić do młodzieżowego ośrodka szkolno-wychowawczego. Niestety od sierpnia, mimo starań matki żaden ośrodek w Polsce nie przyjął jej syna. Wkrótce po naszej interwencji Andrzejowi został przyznany ośrodek szkolno – wychowawczy w Rewalu. Jednak do dzisiaj chłopak do niego nie trafił, ponieważ sąd nadal nie wydał nakazu o doprowadzeniu Andrzeja do ośrodka. - Ja go bardzo kocham i chcę go uratować – mówi matka Andrzeja. – Nie chcę, żeby on się stoczył na manowce. Chcę go uratować.