42 rodziny przez ponad 5 lat czekały na klucze do swoich wymarzonych mieszkań na Osiedlu Dębowym w Kaliszu.
- Byłam w ciąży i pamiętam, jak przyjechałam na ostatnich nogach oglądać budowę. Tego dnia mieliśmy dostać klucze. Z wielkim brzuchem zatopiłam się w błocie. Zobaczyłam obraz nędzy i rozpaczy – wspomina pani Urszula.
Pani Marta wraz z mężem zainwestowała oszczędności życia w mieszkanie na Osiedlu Dębowym. Para szybko odkryła, że na placu budowy przez długie miesiące nic się nie dzieje.
- Chcieliśmy rozmawiać z deweloperem, ale nigdy nie mieliśmy szansy. Zawsze to była jakaś osoba „pośrednia”. Podawali nam numer telefonu, który nigdy nie odpowiadał. Zawsze włączała się skrzynka – opowiada kobieta. I dodaje: - Zrozumiałam, że jeżeli osoba, która jest odpowiedzialna za osiedle nie chce rozmawiać, to coś jest nie tak.
Protesty w Kaliszu
Przyszli mieszkańcy osiedla, nie chcąc dłużej czekać, wzięli sprawy w swoje ręce. Protestowali, żądając pociągnięcia dewelopera do odpowiedzialności.
- Byliśmy pod jego domem, ale szanowny pan deweloper jednak nie wyszedł. Filmował nas z okna – opowiada pani Urszula.
- Naszym najbardziej spektakularnym protestem był marsz przez cały Kalisz – dodaje kobieta.
Według obrońcy Sebastiana O. firma dewelopera wpadła po prostu w finansowe kłopoty.
- Jeżeli ktoś, by chciał oszukać tych ludzi, z całym szacunkiem, to nie zostawiłby wszystkiego, co ma. Uruchamiał wszystkie zasoby finansowe. Wyprzedawał wszystko do końca, żeby tym ludziom to zbudować. Ja nie twierdzę, że on, jako zarządzający spółką, nie ponosi odpowiedzialności. Ale cywilną, nie karną – mówi Igor Kajetan Sprawski, pełnomocnik Sebastiana O.
Chcieliśmy spotkać się z deweloperem. Jednak mężczyzny nie można znaleźć pod żadnym z prywatnych i służbowych adresów.
Dotarliśmy za to do jego partnera biznesowego, a do niedawna także przyjaciela Sebastiana O.
- Synkowi, który zaczął studia kupił apartament za 640 tys. zł. Teraz wybudował dom, jest w trakcie wykończenia, ale to już jest na syna – opowiada nasz rozmówca. I dodaje: - Kolega mi mówi: „Głośna sprawa w Kaliszu, a ten twój dłużnik rozpakowuje się w hotelu w Kołobrzegu”. Inni ludzie nagrali go w Zakopanem, jak w okresie świąteczno-noworocznym pławi się. Zadzwoniłem do tego hotelu i usłyszałem, że najtańszy pokój kosztuje 1,5 tys. za dobę.
- Było tam luksusowe, wystawne życie – podkreśla były przyjaciel O.
Sprawa trafiła do sądu
Protesty mieszkańców przyniosły efekt i sprawa trafiła w końcu na wokandę Sądu Okręgowego w Kaliszu.
- Prokuratura postawiła Sebastianowi O. cztery zarzuty, dotyczyły przestępstwa oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości. Kończąc jedną inwestycję powstawały już pewne problemy finansowe z zapłatą należności na rzecz podwykonawców. Oskarżony obiecywał, że zapłaci należność z kolejnej inwestycji – mówi Marek Urbaniak z Sądu Okręgowego w Kaliszu.
Sebastian O. został skazany na 3,5 roku bezwzględnego więzienia.
- Jeśli chodzi o klientów, nabywców praw do lokali, to są osoby szczególnie dotknięte tym przestępstwem. Większość z nich to ludzie, którzy wiele lat odkładali na mieszkanie, ludzie, którzy brali kredyty, rodziny z dziećmi i osoby starsze. Oni mieli prawo być załamani. Kosztowało to ich masę zdrowia i nerwów i to też trzeba brać w tej sprawie pod uwagę – tłumaczy sędzia Marek Urbaniak.
- Zbudowano przekonanie, że inwestycja jest pewna, że będzie zrealizowana i oskarżony nie tylko nadużył, a wykorzystał zaufanie do popełnienia przestępstwa – podkreśla sędzia Urbaniak.
Jeśli wyrok się utrzyma, będzie to przełomowa decyzja i przykład dla sądów w całej Polsce.
- Wyrok ma za zadanie zwrócić godność pokrzywdzonym. Pokrzywdzeni zaangażowali media, pokazali swoje twarze, swoje, zazwyczaj smutne historie i to też nie jest dla nich komfortowe. Taki wymiar kary zwraca im godność – zaznacza Karolina Skrzypczyńska, adwokat pokrzywdzonych przez dewelopera.
Według obrońcy Sebastiana O. wyrok jest rażąco niesprawiedliwy. Adwokat zapowiada apelację.
- Wydaje mi się, że dla przedsiębiorców ten wyrok będzie gigantycznie mrożący. Za chwilę każdy przedsiębiorca, który się potknie, będzie musiał iść siedzieć. Chcecie państwo tego? – pyta Igor Kajetan Sprawski, pełnomocnik Sebastiana O.
Co z rachunkiem powierniczym?
Zgodnie z obowiązującymi przepisami pieniądze klientów deweloperów wpłacane zostają na rachunek powierniczy w banku a nie do dewelopera. Wraz z postępami robót bank wypłaca pieniądze deweloperowi. Tymczasem mieszkańcy Osiedla Dębowego otrzymywali w treści umowy aktu notarialnego dwa numery kont, i przez to część pieniędzy przekazywali bezpośrednio na rachunek dewelopera. Według prokuratury notariuszka postąpił w sposób sprzeczny z obowiązującymi przepisami. Nasz reporter udał się do jej kancelarii wraz z lokatorkami Osiedla Dębowego.
- Nie mogę udzielić żadnej informacji. Obowiązuje mnie tajemnica, dopóki to się nie skończy – usłyszeliśmy.
Po wielu latach starań mieszkańcom Osiedla Dębowego udało się na własnym dokończyć budowę swoich domów.
- To były nasze pieniądze, które dodatkowo dodaliśmy, średnio 90 tys. zł – mówi pani Urszula.
Autor: wg
Reporter: Bartosz Józefiak