Zalany, ale niezatapialny doktor

Zarząd przychodni podjął uchwałę o odsunięciu od pracy lekarza, który przyjmował pacjentów po pijanemu. Lekarz jako współwłaściciel poradni nic sobie z tego nie robi.

Pięć lat temu doktor Robert Piasecki za rażące zaniedbania, które naraziły pacjenta na utratę życia został skazany na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu, dostał też zakaz pełnienia dyżurów w punktach pomocy doraźnej przez trzy lata. Piasecki przeniósł się wtedy do innej miejscowości i w nowym miejscu zamieszkania znalazł wspólników, z którymi założył przychodnię. Tam najwyraźniej poczuł się panem na włościach, bo pewnego dnia przyszedł mocno pijany na dyżur. Co więcej, choć minął już ponad miesiąc wobec nadużywającego alkoholu lekarza nie zostały wyciągnięte żadne konsekwencje, a on sam dalej chodzi do pracy i przyjmuje pacjentów. - Przyszłam do pracy, kiedy od razu zaczepili mnie pacjenci zadając pytanie, kto teraz będzie ich leczył, skoro policja przed chwila wyprowadziła nietrzeźwego doktora z poradni - mówi Danuta Powierza, kierownik przychodni. Policjanci natychmiast pojechali do przychodni, gdzie w jednym z gabinetów znaleźli mocno pijanego lekarza. To, że był pijany było wyraźnie widoczne tak dla pacjentów jak i dla funkcjonariuszy. - Lekarz dwa razy dmuchał w alkomat, pierwszy raz przyrząd zarejestrował 1.43 promila alkoholu we krwi, drugi pomiar wskazywał już na 1.83 promila - wyjaśnia nadkomisarz Krzysztof Lamorski z Komendy Powiatowej Policji w Dzierżoniowie. Tendencja wzrostowa promili we krwi wskazuje, że lekarz niedawno jeszcze spożywał alkohol, a nie - jak twierdzi - był efektem towarzyskiego spotkania poprzedniego wieczoru. Zarząd PSL czyli Partnerskiej Spółki Lekarskiej podjął uchwałę mówiącą o odsunięciu Piaseckiego od wykonywania obowiązków lekarza, ale nie przyniosła ona żadnego skutku. - Uchwała nie ma mocy prawnej, myśleliśmy, że wpłynie ona w jakiś sposób na postawę doktora - Krzysztof Koselski, wspólnik doktora Piaseckiego. - Tak przyznaje, że bardziej odwoływaliśmy się do jego przyzwoitości. Równie bezradna wobec pijanego lekarza okazała się Dolnośląska Izba Lekarska, która wprawdzie bada sprawę, ale dotąd nie podjęła żadnej decyzji. - Tak, lekarz był pijany, był zagrożeniem, ale nic nie możemy zrobić, nie mamy władzy - tłumaczy się Krystian Blok, Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Dolnośląskiej Izby Lekarskiej. A to właśnie przez opieszałość i bezradność Izby Lekarskiej doktor Piasecki czuje się całkowicie bezkarny. Nadal przychodzi do pracy, i nie zamierza tego zmieniać. Tym, którym sie nie podoba taki stan rzeczy radzi odwiedzić inna poradnię zdrowia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości