„Nie czuję, że zasłużyłam na coś takiego. Mam wrażenie, że ciągle was zawodzę i że będę zawodzić. Planuję uciec jeszcze w tym tygodniu. Chciałabym, żebyś się nie martwiła, to pewnie do końca nie jest możliwe, ale tak chyba musi być”, napisała 16-letnia Ola.
„Jestem zbyt słaba, żeby skończyć terapię. Wiedz, że kocham cię i przepraszam za wszystko, co ci zrobiłam, co powiedziałam, czego nie zrobiłam. I za to, ile cierpienia tobie funduję”, dodała.
Zaginięcie 16-letniej Oli
Dwa tygodnie temu ślad po Oli zaginął. Nastolatka uciekła z ośrodka, który miał pomóc jej w walce z uzależnieniem.
- W lutym 2023 roku przyznała się do brania mefedronu. Wiemy, że to była jej ulubiona używka. Ale było tego więcej. W telefonie miała ranking używek, które jej bardziej lub mniej odpowiadały – mówi pan Artur, ojciec nastolatki.
- Patrzyłam jej w oczy, starałam się to jakoś sprawdzać. Robiliśmy testy. Wchodziła czysta – przywołuje pani Grażyna, matka Oli.
- Później dowiedziałam się, że niektóre narkotyki nie utrzymują się zbyt długo. Testy też nie są doskonałe. Testy na mefedron mają czułość do kilku godzin od wzięcia. Zresztą, wtedy nie wiedziałam, że mefedron istnieje. Że mamy z tym do czynienia. Kupowałam multitest, żeby było najwięcej tych różnych środków – tłumaczy matka nastolatki.
- Ola w tym czasie zaczęła chodzić do liceum. Mieliśmy sygnały ze szkoły, że z źle się dzieje. Bardzo opuściła się w nauce, miała fatalne wyniki. Poszło to bardzo szybko – mówi pan Artur.
- Pojawiły się dziwne zachowania. Nie pamiętała różnych rzeczy. Miała problemy ze snem. Bardzo też schudła. Jednym z objawów było też to, że dziecko kradło – dodaje pani Grażyna.
Rodzice szukali pomocy.
- Tak trafiliśmy do Karana – mówią.
Karan to stowarzyszenie - Katolicki Ruch Antynarkotyczny. Ola leczenie zaczęła od pobytu w warszawskiej placówce Karanu. Jednak po kilku miesiącach stamtąd uciekła.
- Uciekła do domu. Nie wpuściłam jej – przyznaje matka 16-latki i dodaje: - Na terapii bardzo podkreślane jest, by zabrać komfort ćpania uzależnionemu. Nie utrzymywać go, nie dawać mu jeść. Nie dawać dachu nad głową. I nie wpuściłam dziecka. Wyszłam do niej na zewnątrz.
- Prawdę mówiąc, byłam w tamtej chwili przerażona. Przerażało mnie wtedy, to, co teraz się dzieje. Że moje dziecko może nie chcieć się leczyć. Po rozmowie zgodziła się, żeby odwieźć ją do ośrodka – mówi pani Grażyna.
Potem była kolejna ucieczka. Tym razem do koleżanki. Na szczęście rodzice odnaleźli ją już po kilku godzinach. Decyzją sądu Ola trafiła do kolejnego ośrodka leczenia uzależnień, tym razem w Radomiu. Leczenie trwało do momentu następnej ucieczki - dwa tygodnie temu.
Ola przeskoczyła przez ogrodzenie i zniknęła.
- Ośrodek natychmiast zgłosił to policji. Widziałem jakiś patrol w parku koło ośrodka. Ale tak naprawdę nic więcej ze strony policji się nie działo – mówi pan Artur. I zaznacza: - W ogóle nie zostałem wezwany na komisariat. Nikt się ze mną nie kontaktował. Sam z siebie pojechałem na policję, by przekazać jak najwięcej danych. Powiedzieli, że jej szukają i mamy czekać.
- Od 15 dni rozwieszam plakaty z wizerunkiem Oli. Rozwiesiłem grupo ponad tysiąc. To jej kolejna ucieczka, policja klasyfikuje takie sprawy do kategorii niezagrażających bezpośrednio życiu. Nie są to dla nich sprawy priorytetowe. Wpadła w tryby i tak została potraktowana – denerwuje się ojciec Oli.
Poszukiwanie opiekuńcze
- To jest bardzo groźna sytuacja. Samo bycie uzależnionym, to już jest stan zagrożenia zdrowia i życia – podkreśla specjalistka psychoterapii uzależnień Jagoda Władoń-Wilecka z MONAR-u.
- 16-latka, która przez dwa tygodnie jest w nieznanym miejscu, może stać się ofiarą gwałtu, może stać się ofiarą handlarzy ludźmi. Czarnych scenariuszy jest tak dużo, że powinno to zmobilizować służby, żeby nadać poszukiwaniom rangę pilnych, istotnych – mówi Jagoda Władoń-Wilecka.
Jak mówi ojciec Oli, wraz ze zniknięciem córki jego świat się zatrzymał.
- Trudno mi w ogóle zrozumieć, że ludzie się śmieją, żartują czy jadą na wakacje. Ale jest cały czas nadzieja, jest jej dużo. Dlatego chodzę i rozwieszam plakaty i robimy wiele innych rzeczy. Ale z każdym dniem jest coraz ciężej – przyznaje ojciec Oli.
- Przyszedł czas sprawdzianu i staram się kochać ją bardziej niż się bać. Nie wierzę, że coś się jej stało. Staram się postępować jak najmądrzej, by pomóc dziecku. W tej chwili, niewątpliwie potrzebna jest jej pomoc. Niepotrzebny jest jej mój strach, moja panika – mówi pani Grażyna.
16-latka się odnalazła
18. dnia poszukiwań spełniło się największe pragnienie rodziców zaginionego dziecka – Ola się odnalazła.
- Jest zabezpieczona w ośrodku, od wczoraj. Zawieźliśmy ją do Monaru pod Kołobrzegiem. Będzie się leczyła w pięknym otoczeniu przyrody – mówi matka dziewczyny.
Ola była już w drodze do domu, gdy została zauważona i rozpoznana. Wiadomość o tym szybko trafiła do pani Grażyny, a ta od razu powiadomiła policję, która zatrzymała nastolatkę.
- Była w bardzo dobrym stanie fizycznym. Trzeźwa. Po powrocie do domu zrobiliśmy testy i wyszło, że jest czysta – cieszy się pani Grażyna. I dodaje: - Córka powiedziała, że po ucieczce z ośrodka pojechała stopem do Kielc. Stamtąd do Gdańska. I tam właściwie spędziła większość czasu. Mówiła, że starała się ułożyć sobie jakoś życie, na przykład podjąć pracę. Była na szkoleniu na pokojówkę, w jakiś hotelu. System mamy bardzo nieszczelny. Planowała pojechać do Szczecina, ale przeszkodził jej rozpowszechniony wizerunek. W końcu jakiś mężczyzna powiedział jej, że ją rozpoznaje. Że albo wraca do domu, albo dzwoni na policję.
- Ola podjęła decyzję o powrocie i dała się odnaleźć, a nie że policja ją odnalazła – dodaje ojciec.
16 tys. - tyle poszukiwań opiekuńczych rocznie rejestruje policja. Czym różnią się od zaginięć? Przede wszystkim dotyczą osób, które opuściły miejsce pobytu więcej niż jeden raz. Często chodzi o nastolatków, którzy uciekają z ośrodków odwykowych czy młodzieżowych ośrodków wychowawczych. Dla porównania szacuje się, że klasycznych zaginięć jest 2 tys.
Odcinek 7516 i inne reportaże Uwagi! można oglądać na player.pl
wg