Zabójczy grzyb - wina lokatora, czy spółdzielni?

Kilka lat temu w mieszkaniu pani Haliny pojawił się chorobotwórczy grzyb. Spółdzielnia mieszkaniowa nie chce go usunąć. Jako przyczynę jego powstania podaje źle przeprowadzony przez lokatorkę remont. Ta upiera się, że zawiniła spółdzielnia. Od sześciu lat mieszkanie stoi puste. Pani Halina obawia się tam mieszkać, ze względu na skażone powietrze. Sąsiedzi chorują na raka i choroby skóry, a spór ze spółdzielnią trwa.

Sześć lat temu pani Halina Zakrzewska wyprowadziła się z własnego mieszkania. Powodem był chorobotwórczy grzyb, który pojawił się we wszystkich pomieszczeniach. - Zaczęło śmierdzieć, gniła pościel i odzież. Wietrzenie nie pomagało. W ciągu 11 lat wymieniliśmy trzykrotnie kafelki. Wciąż spadały. Specjaliści powiedzieli, że przyczyną jest mokry mur. Największe stężenie grzyba jest w pokoju, w którym mieszkały moje dzieci. Zaczęłam chorować, miałam problemy ze skórą, mąż zachorował na górne drogi oddechowe – wspomina pani Halina. Badania próbek potwierdziły obawy lokatorów. - To typowy grzyb produkujący truciznę, powodujący raka nerki, wątroby lub uszkadzający system nerwowy – mówi dr Jan Grajewski, kierownik Zakładu Biotechnologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Skażenie ścian i powietrza w mieszkaniu pani Haliny potwierdziły także ekspertyzy Sanepidu. Spółdzielnia nie poczuwa się jednak do winy. - Powodem jest nieudolnie wykonany remont, który skutkował pojawieniem się wody w kanałach płyt stropowych. Część wspólna budynku jest pozbawiona siedlisk korozji biologicznej – mówi Edmund Kuźmiński prezes spółdzielni Mieszkaniowej ”Pomorzanka” w Człuchowie. Fakty przeczą temu stwierdzeniu. W tej samej klatce mieszkała rodzina, którą także dotknęły choroby odgrzybiczne. Musieli się wyprowadzić. - 10-letni Damian zupełnie wyłysiał. Oprócz tego córka ma łuszczycę, a ja nowotwór z przerzutami - mówi Bogumiła Arkuszewska. Prezes spółdzielni mieszkaniowej upiera się jednak, że przyczyną powstania grzyba w mieszkaniu był źle przeprowadzony remont przez właścicielkę lokalu. Sprawa oparła się o sąd. - Biegły sądowy stwierdził, że wszystko, co złe zaczęło się po wykonaniu remontu, jest to bezsporne – mówi prezes spółdzielni. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego nakazał prezesowi wykonanie ekspertyzy stanu technicznego budynku, by ustalić przyczynę powstania grzyba. Prezes odwołał się jednak od tej decyzji. - Prezes ma do dyspozycji nasze spółdzielcze pieniądze. Wynajmuje najdroższych adwokatów i udowadnia nam, że będziemy mieszkać tak, jak on sobie tego życzy – mówi pani Halina. Zobacz także:Lokatorzy walczą z grzybem i spółdzielnią Walka z grzybem trwa

podziel się:

Pozostałe wiadomości