Zabił żonę, zastrzelił siebie

TVN UWAGA! 3634877
TVN UWAGA! 138940
Cierpiący na psychiczne zaburzenia 77-letni mężczyzna zastrzelił swoją żonę i siebie. Przez lata znęcał się nad nią, miał wyrok. Sąd nie skorzystał z możliwości szybszego odwieszenia kary bezwzględnego więzienia, nie zarządził eksmisji mężczyzny z mieszkania ani nie skierował go na przymusowe leczenie.

W zeszłym tygodniu w Sieradzu do awantury domowej wezwano policję. Funkcjonariusze nie weszli do mieszkania, zostali ostrzelani. Po wyważeniu drzwi przez antyterorystów znaleziono ciała dwóch osób - starszej kobiety i jej męża. Mieczysław J. najpierw zastrzelił żonę, a potem popełnił samobójstwo. Sprawca był wcześniej karany za znęcanie się nad żoną. Po raz pierwszy Czesława J. zawiadomiła prokuraturę w 2007 r., że mąż grozi jej, znieważa ją, stosuje przemoc, wypędza z domu. Mieczysław J. został uznany za winnego znęcania się nad żoną. Skazano go na karę więzienia w zawieszeniu. Powodem stosunkowo niskiego wyroku była opinia psychiatryczna stwierdzająca, że oskarżony ma ograniczoną poczytalność. Po wyroku sytuacja kobiety niewiele się zmieniła. Bała się męża i szukała schronienia w ośrodku interwencji kryzysowej. Kurator sądowy widząc ciężką sytuację pani Czesławy zwrócił się do sądu o odwieszenie wyroku. Sąd uznał jednak, że mężczyzna powinien otrzymać kolejną szansę i odrzucił wniosek. - Zachowanie skazanego zmieniło się – mówi Paweł Chlebicz, prezes Sądu Rejonowego w Sieradzu. – Został skazany za znęcanie się fizyczne i psychiczne. We wniosku kuratora mowa jest o znęcaniu się moralnym. Mieczysław J. zamykał drzwi na klucz i nie reagował na to, kiedy jego żona chciała wejść do środka. Pół roku temu Mieczysław J. został drugi raz skazany za grożenie żonie śmiercią. Jednak i tym razem sąd nie od razu odwiesił zasądzoną karę. Zrobił to dopiero po dwóch miesiącach na wniosek kuratora. Prokurator zwrócił się o przymusowe leczenie mężczyzny. - Biegli psychiatrzy stwierdzili, że powinien być leczony – mówi Józef Mizerski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Sieradzu. – W sierpniu 2010 r. prokurator skierował wniosek do sądu rejonowego o przymusowe leczenie. Sądy w różnych sprawach kilkakrotnie uznawały Mieczysława J. za osobę z problemami psychicznymi. Dzięki temu uniknął on przymusowej eksmisji grożącej sprawcom przemocy domowej. W przypadku wniosku o przymusowe leczenie sąd diametralnie zmienił stanowisko. Bez szczegółowych badań w wyniku pobieżnej rozmowy z pacjentem przeprowadzonej przez kolejnego biegłego uznał, że Mieczysław J. nie musi być leczony. Nie ustalono, skąd zabójca miał broń. Był to stary milicyjny P 64 ze spiłowanymi numerami seryjnymi. Mieczysław J. nie miał pozwolenia na posiadanie pistoletu. Od 27 lat był na emeryturze. To były milicjant, który zajmował się konwojowaniem więźniów. Potem dorabiał stróżowaniem na parkingu. Po naszej interwencji akt wszystkich postępowań w sprawie Mieczysława J. zażądał prezes Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Wszystkie decyzje podjęte w tej sprawie zostaną ponownie przeanalizowane.

podziel się:

Pozostałe wiadomości