Zabił żonę i siebie

TVN UWAGA! 3785934
TVN UWAGA! 159784
To było dobre małżeństwo. Co sprawiło, że w walentynkowy wieczór mąż zamordował swoją żonę a następnie siebie?

Dorota L., 45-letnia przedszkolanka, została znaleziona martwa w swoim domu w Jankowie Przygodzkim w niedzielny poranek 15 lutego. Kobieta miała roztrzaskaną głowę. Z domu zniknął jej mąż Zbigniew.

- Zebrane materiały wskazywały, że mąż mógł być sprawcą czynu. Z ustaleń wynikało, że we wczesnych godzinach rannych opuścił miejsce zamieszkania. W jednym z powiatów na terenie województwa dolnośląskiego ujawniono jego zwłoki mężczyzny w lesie. Z dokonanych ustaleń wynikało, że mężczyzna dokonał zamachu samobójczego. Zostawił korespondencję. Jej treść może wskazywać na motyw jego działania. Są to przyczyny o charakterze osobistym, czy też rodzinnym – mówi Janusz Walczak, Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp.

Od dnia zabójstwa mieszkańcy wsi są w szoku. Tym bardziej, że krążąca po Jankowie plotka głosi, iż przyczyną zbrodni była niewierność żony zabójcy.

- Nie chce mi się wierzyć w romans. Może ktoś mu nagadał bzdur – mówi mieszkanka Jankowa.

- Na ludzki rozum, kiedy ona mogła zdradzać. Rano wychodziła do przedszkola, a po pracy czekała już na nią babcią – dodaje inna osoba.

Dorota i Zbigniew małżeństwem byli od 17 lat. Ona pracowała w przedszkolu, on na kolei. Mieli dwoje dzieci – siedmioletnią córkę i 15-letniego syna.

- Była pogodną bardzo życzliwą osobą. Była ukochaną panią Dorotką dla wszystkich. Była bardzo szczęśliwą osobą. Miała dobrą i szczęśliwą rodzinę. Bardzo lubiła przebywać ze swoimi dziećmi, zwłaszcza z córką siedmioletnią. Bardzo kochała swoje dzieci – mówi Aurelia Poprawa, dyrektorka przedszkola w Dębnicy.

Pożegnalny list napisany przez Zbigniewa L. znaleziono w jego samochodzie. Mężczyzna miał napisać w nim, że zbrodnię zaplanował.

- Zapisy wymagają dodatkowej weryfikacji. Z ustaleń, które już zostały poczynione wynika, że do pewnych nieporozumień doszło w czasie bezpośrednio poprzedzającym tragiczne zdarzenie, jest to okres kilku, kilkunastu dni. Na pewno było to działanie nacechowane ogromnymi emocjami – dodaje Janusz Walczak, Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp.

W dniu zabójstwa pan Zbigniew był niespokojny. Niepijący zwykle mężczyzna poprosił krewnego o przywiezienie mu butelki alkoholu.

- Od samego rana był już poddenerwowany. Nie wiedział, co ze sobą zrobić, dzwonił do wszystkich, może próbował z kimś porozmawiać, o swoich problemach, o których nie wiem do dzisiaj i nikt mu nie potrafił pomóc. Pokłócił się z żoną o dziecko. Przytulał swoją córeczkę, a Dorota weszła i powiedziała: nie całuj jej, bo to i tak nie jest twoje. A on powiedział: jak nie jest moje to pójdę się powiesić. Może była w złości i zażartowała tak, a on wziął to na poważnie. Jeszcze ten alkohol i wszystko… Powiedział, że chce być pochowany obok swojego ojca. Takie słowa muszą boleć. On cały świat widział w tych dzieciach. Coś musiało się nie układać – czego nikomu nie pokazywali na zewnątrz. Nie mogę tego pojąć, bo jeden i drugi nie umiał się kłócić. Wszystkie problemy rozwiązywali szybko. Coś musiało być związane z dziećmi – mówi krewny.

Być może prokuratura jeszcze przed zamknięciem śledztwa zechce przesłuchać dzieci państwa L. Chłopiec i dziewczynka zostali pod opieką babci i ciotki

podziel się:

Pozostałe wiadomości