Kobieta miała obiecać młodszemu chłopcu pieniądze za pomoc w zabójstwie. W ukryciu ciała całej trójce pomagał dodatkowo 14-letni Kamil. Ciało 45-letniego Edmunda S. – konkubenta Lucyny M. - znaleziono w bloku w dzielnicy Chylonia w Gdyni. Mężczyzna zginął od ciosów nożem. – Ślady krwi, które znajdowały się na schodach, wskazywały na to, że zwłoki były przenoszone z mieszkania do piwnicy a plamy krwi: że mogły być w to zaangażowane osoby w młodym wieku, dysponujące małą siłą – mówi Michał Rusak z komendy miejskiej policji w Gdyni. Policjanci stwierdzili, że za zabójstwem może stać konkubina mężczyzny i jej 16-letni syn oraz dwóch kolegów chłopca: 14- i 15-latek.
Wiadomo, że feralnego dnia, w mieszkaniu odbywała się alkoholowa libacja. – Po niej ofiara zasnęła, a wtedy została zaatakowana nożem – mówi Małgorzata Goebel z Prokuratury Rejonowej w Gdyni.
Reporter UWAGI! odnalazł uczestniczkę tamtej imprezy. – Była nas czwórka. Wszyscy piliśmy – wspomina kobieta. Prokurator Goebel twierdzi jednak, że zbrodni nie dokonano w alkoholowym szale. – Podejrzana planowała zbrodnię, wyczekała na odpowiedni moment i zaangażowała do zbrodni syna – mówi pani prokurator.
Jak twierdzą śledczy, motywem zabójstwa była zazdrość. Lucyna nie mogła wybaczyć konkubentowi jego niewierności w czasie, gdy była w więzieniu. – W międzyczasie, kiedy ona siedziała, miał dziewuchę. Był trochę nieelegancki i chwalił się tym – wspomina znajoma pary.
46-letnia dziś Lucyna M. w więzieniach spędziła niemal 11 lat. Wyszła w październiku 2014 roku. Skazywano ją m.in. za rozbój i kradzieże. Pięć lat temu wystąpiła w filmie dokumentalnym o więźniarkach. O swoim synu mówiła: „Dawidek”. – Jest chory, tak naprawdę to wszystko dla niego zrobiłam! – zaklinała się.
16-letni Dawid M, syn Lucyny, był uczniem drugiej klasy jednego z gdyńskich gimnazjów. W szkole dostawał dobre oceny, nie miał problemów z dyscypliną. – To był grzeczny chłopak, uczynny – oceniają sąsiedzi.
Teraz chłopcu grozi nawet, że – podobnie jak 15-letni kolega - za swój czyn odpowie jak dorosły. – To są bardzo młodzi ludzie, ale zgodnie z przepisami kodeksu karnego, za najbardziej niebezpieczne przestępstwa mogą być tak sądzeni – podkreśla Tomasz Adamski z Sądu Okręgowego w Gdańsku. Ostateczna decyzja o tym czy chłopcy odpowiedzą jak dorośli, zapadnie niebawem. Wiele zależy także od tego, czy Lucyna M. nadal będzie obstawała przy tym, że nie ma ze zbrodnią nic wspólnego. Jeśli zostanie oskarżona o namawianie do zabójstwa, będzie groziło jej dożywocie. Najmłodszemu chłopcu grozi poprawczak.