Dziewięcioletni Seweryn jest uczniem trzeciej klasy szkoły podstawowej w Parzęczewie. Drugą klasę ukończył wyróżniony nagrodą za postępy w nauce i dobre zachowanie. Od marca ubiegłego roku nie lubi chodzić do szkoły, po wydawałoby się niewinnej zabawie z synem jednego z nauczycieli. - Odepchnąłem go tylko, a on uderzył mnie kijem do hokeja w plecy - opowiada Seweryn. - Pobiegłem pod klasę z płaczem, a Mikołaj pobiegł po swojego tatę. Nauczyciel złapał mnie za rękę, sprawdził czy nie ma nikogo w ubikacji, potem szarpał za włosy i bił po plecach. Pobicie chłopca zdradziły ślady widoczne na plecach, karku i rękach. Mama chłopca powiadomiła dyrektora szkoły, że nauczyciel Marek G. pobił jej syna. - Złapał go z tyłu za ubranie i to chyba wszystko, taki mi powiedział - tłumaczy dyrektorka. Dyrektor nie wyciągnęła żadnych konsekwencji wobec porywczego nauczyciela. Może dlatego, że szkoła starała się o certyfikat ”Szkoły z klasą”, a nerwowy nauczyciel był szefem zespołu „Przeciw przemocy w szkole i rodzinie”. 10 października szkoła otrzymała ten certyfikat - jednym z warunków było nie używanie w szkole przemocy. Trzy dni później Seweryn został po raz kolejny pobity przez Marka G. - Złapał mnie na korytarzu za rękę i ciągnął do pomieszczenia za salą gimnastyczną - mówi dziewięciolatek. - Złapałem się framugi i zacząłem głośno krzyczeć, że chcę do pani dyrektor - mówi. Dyrektor nie uwierzyła chłopcu. Nauczyciel także nie widzi w swoim zachowaniu nic złego. - Uważam, że nie użyłem siły wobec chłopca, on się zachował jak przestępca wobec mojego syna. Sprawą nauczyciela zajęła się działająca przy wojewodzie, złożona głównie z nauczycieli komisja dyscyplinarna. Badała ona jedynie drugi przypadek pobicia chłopca, zupełnie lekceważąc pierwszy. Komisji nie przekonała ani obdukcja lekarska, gdzie opisane były liczne siniaki i otarcia, ani opinia psychologa mówiąca o tym, że lęki chłopca wskazują na to, że był on ofiarą przemocy w szkole. Ostatecznie komisja sprawę umorzyła, wzmacniając w chłopcu poczucie krzywdy, a w nauczycielu poczucie bezkarności. Także kuratorium w tej sytuacji czuje się zwolnione z dalszego badania tej sprawy. - Jak dziecko zrobi coś złego, to jest ukarane. Jak nauczyciel zrobi coś złego, to nie. I tego właśnie nie rozumiem – tak puentuje całą sprawę Seweryn. Rodzice chłopca nie poddają się. O krzywdzie swojego dziecka powiadomili prokuratora. Wszystko po to by przywrócić swojemu dziecku wiarę w dorosłych i uwolnić go od lęków po doznanej w szkole przemocy.