Samochodoza to według bohatera dzisiejszego reportażu choroba cywilizacyjna, objawiająca się uzależnieniem od samochodu i skrajną ignorancją wobec przepisów prawa i otoczenia. By z nią walczyć, Wojciech Galeński od blisko 10 lat nagrywa i publikuje w sieci filmy, pokazujące łamanie przepisów ruchu drogowego. Jego kanał na YouTube ma ponad 18 milionów wyświetleń.
- Robię to, bo zaniepokoiło mnie zjawisko niszczenia wspólnej przestrzeni i arogancja kierowców, którzy to robią. Drugi cel, to chęć pokazania, że jakieś granice zostały przekroczone. Próbuję otworzyć ludziom oczy, że coś jest nie tak – tłumaczy Galeński.
Uniemożliwić dalszą jazdę
Galeński, by zwrócić uwagę kierowców na to, że jeżdżą samochodem w miejscu niedozwolonym, staje na chodniku w taki sposób, by uniemożliwić im dalszą jazdę.
Ostatnio w sieci pojawiło się nagranie spod jednego z warszawskich centrów handlowych, na którym pan Wojciech blokuje kierowcę, który parkował na trawie i jechał po chodniku. Największe oburzenie internautów wywołała jednak interwencja nie pana Wojciecha, a wezwanego na miejsce patrolu policji.
- Uznali, że jestem nienormalnym, szalonym, który rzuca się pod samochody, więc postanowili pomóc kierującemu – uważa pan Wojciech.
Z kolei źle parkujący kierowca został wówczas tylko pouczony.
- To, że ktoś został pouczony, to nie znaczy, że sprawa została zamknięta – zapewnia podkom. Robert Koniuszy, oficer prasowy z Komendy Rejonowej Policji Warszawa II. I dodaje: - Jeśli z czynności wyjaśniających wyniknie, że faktycznie mogło być coś nie tak, to tego kierowcę można wezwać i nałożyć na niego mandat karny.
Interwencja pana Wojciecha miała długi i burzliwy przebieg.
- W tym czasie pojawiła się pani kierująca po chodniku, na co policjanci w ogóle nie zareagowali – wskazuje Galeński. I dodaje: - Czułem się załamany tym, że policja – służba, która ma dbać o bezpieczeństwo i porządek publiczny, zupełnie nie realizuje tego zadania.
Zapytaliśmy policję, czy pan Wojciech swoim zachowaniem popełnił na miejscu jakieś wykroczenie.
- Autor nagrania po pierwsze postąpił dobrze, bo ujawnił wykroczenie. I chwała mu za to, że są tacy ludzie, którzy ujawniają wykroczenia i nas o tym informują. Po drugie, postąpił niewłaściwie, bo nie jest podmiotem uprawnionym do podejmowania kontroli. Nie może blokować komuś ruchu, bo to też jest wykroczenie. Mogą, to robić tylko instytucje uprawnione – policja, straż miejska – tłumaczy podkom. Robert Koniuszy.
Warszawiak, kierowca autobusu
Wojciech Galeński ma 43 lata i od urodzenia mieszka w Warszawie. Jest mężem i ojcem dwójki dzieci. Na co dzień pracuje jako kierowca autobusu miejskiego.
Mężczyźnie towarzyszymy podczas jednej z jego interwencji.
- Wie pan, że jeździ po przystanku autobusowym i chodniku? Nie można tu wjeżdżać. Wie pan o tym? – dopytywał kierowcę.
- A z jakiego powodu? Panie, jak mam dostawę, albo coś robię, to mi jest wolno wjechać wszędzie, gdzie mam tylko miejsce – tłumaczył kierowca, który nieprawidłowo zaparkował.
„Zdarza mi się popełniać błędy”
Galiński przyznaje, że jego metody mają na celu wytrącić osobę łamiącą przepisy ruchu drogowego z równowagi. Mężczyzna przyznaje też, że zdarza mu się popełniać błędy.
- Nie jestem idealny i nie potrafię powstrzymać się... Na pewno wiele rzeczy zrobiłem źle. Ale zapewniam, że nigdy nikogo nie skrzywdziłem – przekonuje.
Co musi się stać, żeby pan Wojciech „odpuścił” łamiącemu przepisy kierowcy?
- Powinienem zrozumieć, że on wie, o co mi chodzi – tłumaczy.
Zdarza się, że podczas interwencji dochodzi do groźnych sytuacji.
- Dwa razy ktoś nie tyle celował we mnie pistoletem, co obracał go sobie w dłoni. Złamano mi też rękę. Miałem uszkodzenia ciała powyżej siedmiu dni, które skończyły się sprawą w sądzie – opowiada Galeński.
„Metoda, by ludzie zaczęli myśleć”
Zdaniem psychologa transportu prof. Andrzeja Tarnowskiego działania pana Wojciecha zmuszają kierowców do myślenia.
- Ci z nas, którzy mają zwyczaj parkowania na trawniku pod pracą, zaczną się zastanawiać, czy na pewno jest to OK. I myślę, że w tym sensie jest to pozytywne zjawisko – mówi ekspert, ale zaznacza: - Nie nauczy nas to szukania kompromisu. A szukanie kompromisu zawsze jest konieczne, bo miasto jest małe, a jego użytkowników jest bardzo dużo.
„Lubię być w centrum uwagi”
Kanał w serwisie YouTube prowadzony przez pana Wojciecha ma ponad 50 tysięcy subskrybentów, a niektóre z filmów nawet milion wyświetleń.
- Pasażerowie w autobusie, wysiadając, mówią: „Proszę pana, robi pan bardzo dobrą robotę”. Nie ukrywam, że lubię być rozpoznawany, lubię być w centrum uwagi – przyznaje Galeński.
- Wiem, że nie zbawię całego świata, ani nawet tej małej przestrzeni. Natomiast, jeżeli pokazuję to, to są osoby, które być może zainspiruję i to jakoś się rozwinie i w końcu coś się zmieni – kwituje pan Wojciech.