Walczą, by winda w ich bloku zjeżdżała do poziomu „0”. „Od wolności dzieli nas osiem schodów”

Walczą o windę w swoim bloku
Od lat walczą o to, by bez przeszkód wychodzić z domu. Niektórzy opuszczają mieszkania tylko raz na dwa tygodnie. Wszystko z powodu ośmiu schodów.

- Jak przychodzi lato i jest upał ponad 30 stopni, to ciężko wysiedzieć w mieszkaniu, bo temperatura dochodzi do prawie 40 stopni. Chciałoby się uciec, ale nie mogę – ubolewa Karolina Hejcelman, która mieszka na 10. piętrze.

Dla pani Karoliny mieszkanie jest też miejscem pracy. Kobieta zajmuje się księgowością. Kilka lat temu zachorowała na stwardnienie rozsiane. Jej stan zdrowia pogarsza się z roku na rok.

- Jeszcze kilka lat temu moje życie wyglądało zupełnie inaczej. Chodziłam sama, bez żadnej pomocy – wspomina.

- Sama okolica, gdzie mieszkam, jest bardzo przyjemna. Jest dużo zieleni. Chciałabym tylko z niej korzystać, tak by wyjść i ją zobaczyć. Ale jestem uzależniona od innych osób – ubolewa kobieta.

Przeszkodą, której pani Karolina nie może samodzielnie pokonać, są schody, bo winda, podobnie jak w wielu innych blokach z lat 70., nie dojeżdża do poziomu wyjścia. Jak mówi kobieta - od wolności dzieli ją osiem schodów.

- Jak wyjdę z windy, to stoję przy schodach i czekam aż ktoś przyjdzie, żeby mi pomóc – opowiada Hejcelman

- W naszym bloku osób potrzebujących jest więcej. Mieszkają tutaj same starsze osoby. I te, które wcześniej mogły pomóc znieść wózek, teraz nie mogą, bo mają problemy z kręgosłupem czy stawami – zwraca uwagę Jolanta Zajdel.

Pokonanie ośmiu schodów to dla wielu mieszkańców ogromne wyzwanie. Dlatego wychodzą z domu tylko wtedy, gdy mogą liczyć na pomoc innych.

- Z każdego wyjścia robi się wyprawa – słyszymy od lokatorów.

- Czasem wychodzę raz w tygodniu, czasami uda mi się wyjść dwa razy. A przecież to konieczne – trzeba iść do lekarza czy apteki. Trzeba też kupić coś do jedzenia – mówi Elżbieta Modzelewska.

- Czekamy na windę jak na zbawienie – mówią mieszkańcy.

Winda

Problem ośmiu schodów można było rozwiązać już kilka lat temu. Wtedy Rada Domu znalazła konkretne rozwiązanie. Chodziło o to, by zlikwidować zsyp i przedłużyć szyb windy tak, by dochodziła na sam dół.

- Przedstawiłyśmy całą ofertę administracji, ale nie zajęli się tym problemem. Nie było odzewu. Nikt z administracji nie spotkał się z nami, nie zapytał, co to za pomysł – opowiada Jolanta Zajdel.

- Nie wiem, na jakim etapie jest ta sprawa, bo jak do nich dzwonię, to odsyłają od jednej do drugiej osoby. Nie wiem, co się dzieje – dodaje pani Karolina.

Ponieważ mieszkańcy od miesięcy nie mogą się dowiedzieć, czy wreszcie będą mieli windę czy nie, poprosili naszą redakcję o pomoc. Przedstawiciele spółdzielni umówili się z nami na rozmowę.

- To jest problem ogólnopolski. Przede wszystkim dotyczy budynków budowanych w latach 70. Jeśli winda ma zjeżdżać do poziomu „0”, to wiąże się to z mocną ingerencją w konstrukcję budynku – stwierdza Bartosz Jagielski, kierownik administracji osiedla „Stegny Południe”.

To, o co walczą mieszkańcy, jest jednak realne. W Warszawie i innych miastach są podobne budynki, w których po remoncie winda dojeżdża do poziomu „0”. Pokazaliśmy władzom spółdzielni nagrania pokazujące, jak rozwiązano taką sprawę w innej części stolicy.

- Jeżeli są środki finansowe, to można to zrobić. Taka inwestycja dla takiego budynku, jak liczyliśmy, to rząd miliona złotych - stwierdza Bartosz Jagielski.

Dotacje  

Mieszkańcy przekonują, że windę można zrobić taniej. Na dodatek można też dostać większość środków w ramach dotacji.

- W naszym bloku mieszkają osoby z niepełnosprawnością ruchową. Mają na tę okoliczność oświadczenia i w związku z tym administracja mogła dostać dofinansowanie z PEFRON-u na remont windy – uważa Jolanta Zajdel. I wylicza: - Koszt windy w obu klatkach wynosi 753,9 tys. zł. 60 proc. może pochodzić z dofinansowania z PEFRON-u i Banku Gospodarstwa Krajowego. Do spłaty zostaje 301 tys. zł przez 20 lat. Miesięcznie każdy mieszkaniec płaci 13 zł ze składki na fundusz remontowy.

- Etap realizacji musi być poprzedzony etapem przygotowania oceny, czy pod względem technicznym jest to możliwe do wykonania, jakie roboty trzeba wykonać, jakie koszty ponieść – mówi Grzegorz Engelbrecht z zarządu ds. gospodarki zasobami mieszkaniowymi MSM „Energetyka”.

- W momencie gdyby złożyli wniosek o pożyczkę z centralnego funduszu remontowego, nawet na zainicjowanie takiego procesu, zarząd by wnioskował o udzielenie takiej pożyczki – dodaje Engelbrecht.

- Wola ze strony zarządu i administracji jest. Nie ma problemu, żeby znalazły się pieniądze. Musimy mieć jednoznaczny sygnał ze strony mieszkańców – podsumowuje Grzegorz Engelbrecht.

Nasze reportaże można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl

Autor: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości