Vita infantis bonum superius

Życie dziecka dobrem najwyższym. Ta łacińska maksyma na co dzień towarzyszy wszystkim lekarzom i pielęgniarkom Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie – Prokocimiu. Każdego dnia walczą o zdrowie i życie małych pacjentów w każdym wieku. Na oddział intensywnej terapii i patologii noworodka trafiają ci najmłodsi, często zaraz po urodzeniu.

Do krakowskiego szpitala trafiają dzieci z całej Małopolski, ale i z sąsiednich województw. Często takie, które dopiero co się urodziły, w bardzo ciężkim stanie. Oddział ma pod opieką 26 szpitali. Cały zespół lekarzy i pielęgniarek wie, jak odpowiedzialne i trudne ma zadanie. - Noworodek wymaga od nas pomocy, a z drugiej strony każde nasze działanie, nawet takie jak osłuchiwanie dziecka, to dla niego ogromny stres – mówi prof. Jacek J. Pietrzyk, ordynator Oddziału Patologii i Intensywnej Terapii Noworodka . – Musimy znaleźć złoty środek między naszą ingerencją a zapewnieniem dziecku komfortu i spokoju. Lekarze i pielęgniarki opiekują się dziećmi, które wymagają intensywnej terapii, niepotrafiącymi samodzielnie oddychać, z wadami wrodzonymi. Jeden na trzech małych pacjentów waży mniej niż półtora kilograma. - Najmniejsze dziecko, jakie pamiętam, ważyło 480 gramów, to była dziewczynka – mówi Katarzyna Marchewa, dyplomowana pielęgniarka, która w Prokocimiu pracuje od 20 lat. Choć praca jest niesłychanie trudna, lekarze i pielęgniarki nie wyobrażają sobie innej. Choć początki z reguły są dla niech trudne i stresujące. - Każdy, kto przychodzi na ten oddział, zawsze boi się małych dzieci – mówi Barbara Wójciak, pielęgniarka oddziałowa. – Kiedy słucha się innych pielęgniarek, słyszy się, że boją się wcześniaczków. Ale tak naprawdę to praca z nimi jest bardzo przyjemna. Wdzięczna. Najwięcej radości przynosi pracownikom oddziału to, gdy widzą, że dzieci, które ratowali, zaczynają żyć normalnie, rosną zdrowo. - Największa satysfakcja jest wtedy, gdy nas odwiedzają, przychodzą na własnych nogach – mówi Katarzyna Marchewa. – Te wcześniacki, które miały po 500, 800 gramów. A teraz pokazują nam, jak się rozwijają. To daje nam pewność, że robimy coś dobrego. Obecnie oddział ma zaledwie 30 m kwadratowych. Sale są niewielkie, nie ma osobnych pomieszczeń dla pielęgniarek i lekarzy. Jedno pomieszczenie służy zarówno za biuro oddziału, jak i miejsce rozmów z rodzicami. Na szczęście ta sytuacja już niedługo się zmieni. Dzieci zostaną przeniesione do wyremontowanych, nowych pomieszczeń. Ciągle jednak brakuje pieniędzy na nowy, lepszy sprzęt. Dlatego też prosimy o pomoc w zebraniu pieniędzy na kupno nowoczesnej aparatury i wyposażenie nowego oddziału.

podziel się:

Pozostałe wiadomości