Łukasz Ł. i jego partnerka poznali się kilka lat temu we Włoszech. Po powrocie do kraju zamieszkali w Otmuchowie (opolskie). Tam urodziła się Oliwia. Matka Oliwii pracowała w otmuchowskim Urzędzie Miasta, Łukasz Ł. znalazł zatrudnienie w firmie brukarskiej, gdzie od kilku lat zarządzał zespołem ludzi. - Dziecko było zawsze czyściutkie, ładnie ubrane – mówi Teodor Krupski, który do niedawna wynajmował mieszkanie rodzicom dziewczynki. – Rodzice do siebie często dzwonili, byli na bardzo dobrym poziomie. Matka była nawet nadopiekuńcza. Łukasz Ł. zwierzał się ostatnio swojemu pracodawcy Ryszardowi Biłobranowi z planów małżeńskich. Ale kilka tygodni temu partnerka nagle wyprowadziła się z mieszkania Łukasza Ł. Mimo, że się rozstali, mężczyzna wciąż opiekował się córką i zabierał ją do siebie na weekendy. To właśnie po jednym z takich spotkań doszło do tragedii. - Dziecko leżało na kanapie, całe mokre, policjant usiłował je reanimować – mówi lek. med. Elżbieta Rutkiewicz, Szpitalny Oddział Ratunkowy Zakładu Opieki Zdrowotnej w Nysie. – Ale dziewczynka nie dawała już żadnych oznak życia. Kto raz widział taką śmierć dziecka, nie zapomni jej już do końca życia. Łukasz Ł. trafił do aresztu tymczasowego. Za zamordowanie córki grozi mu kara od ośmiu lat do dożywotniego pozbawienia wolności. Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie podaje jeszcze motywu zbrodni.