Trzyletni Kacper i pięcioletnia Klaudia zginęli z rąk Anny i Wisława C. Przez siedem miesięcy małżeństwo było rodziną zastępczą dla pięciorga dzieci. Gdy wyszły na jaw okoliczności śmierci - Anna i Wiesław C. zostali aresztowani. Biologiczne dzieci małżeństwa trafiły do krewnych, a trójką rodzeństwa zastępczego zaopiekowało się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Kartuzach. Brak wywiadu środowiskowego na temat tego małżeństwa to jedno z kilkunastu zaniedbań, jakich dopuścił się pucki PCPR ustanawiając Annę i Wiesław C. rodziną zastępczą. Kontrola urzędu wojewódzkiego w PCPR-ze, przeprowadzona po śmierci dwojga rodzeństwa, wykazała, że to małżeństwo nigdy nie powinno zostać rodziną zastępczą. PCPR w Pucku popełniło rażące błędy nie tylko w procesie kwalifikacji i szkolenia rodziny C. ale i w kontroli nad tym, co działo się z dziećmi przebywającymi w rodzinie zastępczej. Zaniedbania w puckim PCPR-ze bada prokuratura w Gdyni, która nie wyklucza, że pracownikom centrum pomocy rodzinie mogą być postawione zarzuty. Na razie jedyne konsekwencje poniosła dyrektorka PCPRu, która została zwolniona. Za nadzór nad rodzinami zastępczymi odpowiada zespół pieczy zastępczej. To pracownikom tego zespołu wytknięto zaniedbania, jak choćby brak reakcji na sygnały o przemocy w rodzinie C. Jedną z pierwszych osób, które informowały o tym PCPR była siostra Anny C. Od kilkudziesięciu lat prowadzi rodzinę zastępczą i wychowała kilkoro dzieci. Choć obie kobiety nie utrzymywały bliskich kontaktów, to do pani Marii docierały informacje o niepokojących zdarzeniach w domu Anny i Wiesława. Sygnały o niewłaściwym stosunku rodziców zastępczych wobec dzieci przekazywała puckiemu PCPR-owi, a także tamtejszej prokuraturze biologiczna babcia dzieci. Została zignorowana przez urzędników. Wobec prokuratorów zajmujących się sprawą śmierci pierwszego dziecka skierowano wniosek o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego. Wojewoda pomorski zamierza też skontrolować wszystkie jednostki powiatowe zajmujące się rodzinami zastępczymi na trenie woj. pomorskiego.