Rozprawa
Bożena Wołowicz pojawiła się w sądzie w asyście policji. Obawiała się rodziny K.
- Nie chcę się wypowiadać przed rozprawą. Wiem, że wszystko może się zdarzyć. Boję się tego, co stanie się na sali rozpraw – mówiła.
Duże emocje były wyczuwalne u obu stron. Kiedy nasza reporterka próbowała zadać kilka pytań oskarżonej Małgorzacie K., ta wezwała na miejsce patrol policji.
Sprawa sądowa była niejawna. Zdaniem pełnomocnika pani Bożeny, oskarżeni utrudniali jej prowadzenie. Zarzucali sąd kolejnymi wnioskami. Sędzia co kilka minut zarządzała kolejne przerwy.
- Chodzi im o przeciąganie rozprawy. Najlepiej dla nich, gdyby wyrok dziś w ogóle nie zapadł – mówi Wojciech Syriusz Romiszewski, pełnomocnik pani Bożeny.
Do sądu przyjechał Andrzej Lis. Mężczyzna również jest ofiarą rodziny K.
- Przyjechałem dziś do sądu, bo oni cały czas krzywdzą niewinną osobę, nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności – mówi Lis i dodaje: - Moja sprawa została umorzona, bo biegli uznali, że w chwili ataku na mnie, oni byli niepoczytalni.
Niedługo po tym, co spotkało Andrzeja Lisa, rodzina K. kupiła od Bożeny Wołowicz sąsiedni dom. Nabywcy zmienili życie swojej sąsiadki w piekło.
Wyrok
Przez kilka godzin sędzia rozpatrywała kolejne wnioski oskarżonych. Zmieniono nawet salę, ponieważ Małgorzata K. chciała przedstawić nowe dowody w formie materiałów wideo.
Po sześciu godzinach toczącej się sprawy, w sądzie pojawił się Andrzej K. Był to kolejny element wyrachowanej taktyki oskarżonych na przeciąganie rozprawy.
Małgorzata K została skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Ma także ośmioletni zakaz kontaktowania się z ofiarą. Matka i syn usłyszeli wyroki 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i siedem lat zakazu kontaktowania. Mają też zapłacić swojej ofierze po kilka tysięcy złotych nawiązki.
- Żądałem zdecydowanie surowszej kary, kary bezwzględnego pozbawienia wolności. Po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu, podejmiemy dalsze kroki. Istnieje duża szansa, że będziemy apelować z uwagi na rażącą niewspółmierność kary – podkreśla Jacek Żak, prokurator.
- Czuję, że w końcu zostali ukarani. To dzień, na który czekałam od dawna. Mam nadzieję, że to początek końca mojego koszmaru – komentuje wyrok pani Wołowicz
Uwaga! od początku towarzyszyła pani Bożenie w walce o sprawiedliwość i spokojne życie we własnym domu. Będziemy informować o dalszych losach sprawy.
Przypominamy nasze reportaże
"Straciłam pięć lat życia przez tą rodzinę"
Najbliżsi sąsiedzi zniszczyli jej życie. „Bezkarność jest ich napędem”