39-letni Polak już raz otarł się o śmierć
Michał Janicki od urodzenia mieszkał w Sztokholmie. W stolicy Szwecji pracował jako stolarz. 10 lat temu dostał obustronnego wylewu krwi do mózgu. Wciąż dochodził do siebie, nie wrócił do pracy.
Na co dzień mieszkał u swojej matki. Mężczyzna całkowicie poświęcił się wychowaniu 12-letniego Neo, który po rozstaniu z partnerką zamieszkał właśnie z tatą.
- To dziecko było dla niego wszystkim. Większość czasu poświęcał wyłącznie dla syna – mówi pani Barbara, matka 39-latka.
Siostra pana Michała nie mogła uwierzyć, kiedy dowiedziała się, że jej brat nie żyje.
- Zaraz zadzwoniłam do mamy, ale ona też była w szoku. Weszłam w telefon i przeczytałam, że zastrzelili mężczyznę w wieku Michała i to przy 12-letnim synie. Wtedy zaczęło to do nas dochodzić, że może to on – opowiada pani Aneta.
Zwrócił uwagę nastolatkom i zginął
Do tragedii doszło, kiedy pan Michał jechał rowerem ze swoim synem na basen. W tunelu podziemnym, nieopodal basenu, mężczyzna chciał zwrócić uwagę nastolatkom, którzy najprawdopodobniej zażywali narkotyki.
- Stała grupa młodych ludzi i coś powiedzieli. Obok był basen, oni zaparkowali rowery i Michał powiedział do Neo, żeby jeszcze na niego poczekał. Michał do nich poszedł. Neo nie słyszał, co do nich mówił – opowiada pani Barbara.
- Tamci zażywali narkotyki i pewnie on powiedział im, żeby poszli w inne miejsce. Że przejeżdża z dzieckiem i nie chce, żeby jego syn widział takie rzeczy. Wtedy jeden wyciągnął rękę, Michał ją odtrącił. Tamten wyciągnął pistolet. Neo zakrył oczy. Tamten strzelił – opowiada matka 39-latka.
Pani Barbara rozmawiała z kobietą, która jako pierwsza pojawiła się w miejscu, gdzie doszło do tragedii.
- Powiedziała, że zobaczyła mężczyznę, który leży na ziemi. Leżał twarzą do ziemi. Obok stało dziecko, wryte jak kamień. Powiedziała, że podeszła do niego podniosła głowę, a dziecku zakryła twarz. Michał wyglądał tak jakby mu krew mocno z nosa leciała. Miał otwarte oczy. Poświeciła mu latarką telefonu, ale nie reagował. Miał lekki puls i od czasu do czasu łapał oddech. To były sekundy, zaraz przyjechała policja – mówi pani Barbara.
Skärholmen – dzielnica złej sławy
Skärholmen to niegdyś spokojna sypialnia miasta, dziś najniebezpieczniejsza dzielnica w stolicy Szwecji.
- Cały czas się żyję w strachu, ale takie tutaj jest życie, to jest tutaj normalne – mówi siostra zabitego 39-latka. I dodaje: - Nie dziwi nikt, kiedy czyta się w gazetach o strzelaninach. Ale ja już nie czytam tego, bo nie mam siły i Michał też już tego nie czytał. Dzieci zabijają dzieci.
Inni mieszkańcy, z którymi rozmawiał reporter Uwagi! także mówili, że nie czują się u siebie bezpiecznie.
- Mieszkamy na małym osiedlu, gdzie problem dilerki narkotykowej jest powszechnie znany. Jeszcze pięć lat temu ten problem nie był tak wyraźny. Eskalacja jest bardzo duża. Zwiększa się ilość zabójstw – mówi nasza rozmówczyni.
- Oczywiście, że ta śmierć mnie zszokowała, ale tu nie ma tygodnia, żeby ktoś nie zginął. Dla nastoletniego dilera, to nie jest problem, by wyjąć zza pazuchy pistolet i zastrzelić. Oni sami chodzą w kamizelkach kuloodpornych. Nie boją się, ponieważ prawo chroni młodych, poniżej 16 roku życia. Oni za nic nie odpowiadają w żaden sposób – dodaje kobieta.
Gangi narkotykowe w Szwecji
Szwecja jest dziś najniebezpieczniejszym krajem w Unii Europejskiej. Wpływ na to mają mafie narkotykowe z Bliskiego Wschodu i Bałkanów. Dzieci wykorzystuje się do przestępstw, bo nie dostają za nie dużych kar. A młodzi liczą, że sprzedaż narkotyków pozwoli wydostać się im z biedy.
- Te gangi to przede wszystkim młodzi ludzie – 15-, 16-letni. Ich nie można skazać. Mogą jedynie trafić do poprawczaka. Niestety, w poprawczakach panuje kult pięści, więc z tego kryminogennego środowiska ciężko im się wyrwać – tłumaczy Przemysław Gołyński, dziennikarz, który przez 20 lat pracował w Szwecji.
- Oni pokazują się od czasu do czasu. Używają motorowerów, a teraz głównie elektrycznych hulajnóg. Są ubrani na czarno. Ale tak naprawdę nikt nie wie, kto to jest i gdzie oni się grupują. Po prostu pojawiają się i znikają – dodaje Gołyński.
- Michał, jak widział, że komuś dzieje się krzywda, to nigdy nie przechodził obojętnie. Zawsze szedł i wtrącał się. On już taki był – mówi pani Barbara.
- Walczył z tym wszystkim jak tylko mógł. Ile jeszcze musi zginąć ludzi, by potrząsnąć tym społeczeństwem? – dodaje matka zabitego.
Odcinek 7435 inne reportaże Uwagi! można oglądać na player.pl
Autor: wg
Reporter: Jakub Dreczka