Skazany za przestępstwo, którego nie popełnił. Dwa lata czekał na sprawiedliwość

TVN UWAGA! 5043497
TVN UWAGA! 316142
Został oskarżony i skazany za przestępstwo, którego nie popełnił. Policjanci i sędzia uznali, że z innymi pseudokibicami okradł stacje benzynową. Na oczyszczenie z absurdalnych zarzutów musiał czekać prawie dwa lata.

Szymon Sokół nigdy nie był karany. Dwa lata próbował udowodnić policji w Żninie i w Bydgoszczy, że nie jest pseudokibicem sfilmowanym przez kamery na stacji benzynowej podczas kradzieży.

- W żargonie taka kradzież funkcjonuje jako „promocja”. Polega to na tym, że kibice wchodzą do sklepu, za nic nie płacą i wychodzą – mówi mł. insp. Monika Chlebicz, rzecznik Komendanta Wojewódzkiego Policji w Bydgoszczy.

Interwencja w rodzinnym domu

Nie wiadomo, na jakiej podstawie dwa lata temu bydgoski policjant uznał, że Szymon Sokół jest pseudokibicem. Policjanci nawet nie porównali zdjęć Sokoła z monitoringiem ze stacji. Mieli na to szanse, gdy przyszli do domu jego rodziców w Solcu Kujawskim. Mężczyzna nie mieszka tam od trzech lat, ale jego zdjęcie wisiało na lodówce w widocznym miejscu.

- Panowie przedstawili się, jako wydział narkotykowy i pytali o mojego syna. Powiedziałam, że go nie ma, bo pracuje i mieszka w Warszawie. Zaczęli pytać, czy Szymon jest kibicem. Powiedziałam, że absolutnie nie jest – mówi Grażyna Sokół i zaznacza: Gdyby był na miejscu zostałby wyprowadzony. Ich było czterech. Prawdopodobnie miałabym też przeszukiwany dom.

- Co ciekawe, jak sprawdziłem w aktach, był tam policjant, który mnie rozpoznał, więc wystarczyłoby, żeby zobaczył sobie jakiekolwiek zdjęcie na przykład stojące na półce – wskazuje pan Szymon.

Wyrok w trybie nakazowym

Rok temu sąd w Żninie wydał wyrok skazujący w trybie nakazowym. Oznacza to, że sędzia podjął decyzję bez obecności oskarżonego na podstawie akt przygotowanych przez policję.

Od takiego wyroku można się odwołać. Po kilku miesiącach doszło do rozprawy, gdzie nowo wyznaczany sędzia mógł osobiście porównać Szymona Sokoła z wizerunkiem pseudokibica.

W czasie przerwy tuż przed ogłoszeniem wyroku policjant z Żnina, który nie zweryfikował informacji otrzymanych od bydgoskich policjantów przeprosił Szymona za to, co się stało. Tego dnia sędzia, który na własne oczy zobaczył oskarżonego mógł podjąć tylko jedną decyzję. Mężczyzna został uniewinniony.

- Pozostaje mi się cieszyć, że to nie była sprawa o morderstwo – mówi Sokół.

- Uważam, że na rozprawie powinien być policjant z Bydgoszczy, który mnie rozpoznał. Dowiedzielibyśmy się, w jaki sposób to zrobił. Żeby to on się tłumaczył za błąd, a nie, kto inny – zaznaczył.

Po sprawie policja przyznała do błędu.

- Po tym jak informacja z państwa programu trafiła do nas uznano, że policjanci, którzy prowadzili te postępowanie nie dopełnili wystarczającej rzetelności podczas weryfikacji osoby, co, do której sporządzili wniosek o ukaranie. Błąd polegał na tym, że funkcjonariusz, który kierował wniosek o ukaranie nie miał bezpośredniego kontaktu i nigdy nie widział osoby wobec, której prowadził te czynności – mówi mł. insp. Monika Chlebicz i dodaje: Błąd leży po stronie policji i nie budzi to żadnego sprzeciwu z naszej strony.

podziel się:

Pozostałe wiadomości