Śledztwo w sprawie Tomasza D. trwa od niecałego roku. Prokuratura analizuje, czy mogło dojść do nakłaniania dziewczyny do popełnienia samobójstwa, a także jakie były okoliczności samego zdarzenia na drodze: czy to 15-latka zamierzenie wbiegła prosto pod nadjeżdżający samochód ciężarowy, czy może kierowca jechał za szybko i był to nieszczęśliwy wypadek? Tę sprawę rozstrzygnie opinia biegłego z zakresu ruchu drogowego.
Gdyby okazało się, że nauczyciel znęcał się nad nastolatką i to pchnęło ją do samobójstwa, może mu grozić nawet 12 lat więzienia. Wątek ten bada prokuratura.
Nie pierwsza historia
Kuratorium Oświaty w Łodzi prowadzi sprawę dyscyplinarną wobec nauczyciela po tym, jak pięć lat temu do łódzkiego kuratorium trafiła skarga na Tomasza D. Rodzice jednej z uczennic gimnazjum w Popielawach zarzucili mu, że uporczywie nęka i dręczy ich córkę. Nauczyciel pisał do dziewczynki po lekcjach, dyskredytował w oczach kolegów, odwiedził nawet jej proboszcza.
W wyniku napięcia i nacisków dziewczyna w czasie jego lekcji zemdlała i na ponad tydzień trafiła do szpitala. - Trzęsłam się, jak wchodziłam do niego na lekcje - wspomina dziewczyna i opisuje, jak wyglądały "burzliwe" - jak to określa - rozmowy nauczyciela z jej matką. - Nawet ją poszarpywał. Powiedział do niej "spadaj", co też zostało zbagatelizowane przez panią dyrektor - mówi dziewczyna. Psycholog ocenił, że jej zaburzenia były wynikiem stresu i presji ze strony nauczyciela wobec dziecka, które nie potrafiło się bronić.
Bez konsekwencji
Po zbadaniu sprawy kuratorium ukarało pedagoga zwolnieniem z pracy, jednak okazało się, że kara zapadła zbyt późno, zarzuty przedawniły się i - mimo udowodnionej winy - nauczyciel nie poniósł żadnych konsekwencji i mógł pracować nadal. - W tym czasie trwały wakacje, przeprowadzenie postępowania nie było proste – tłumaczy dziś dyrektorka wydziału strategii Kuratorium Oświaty w Łodzi, Elżbieta Modrzejewska. Jednocześnie stanowczo podkreśla, że nadzór nad nauczycielem sprawuje dyrektor szkoły.