O tej bulwersującej sprawie opowiadaliśmy już dwukrotnie. Osierocony siedmioletni Bartek znalazł nowych rodziców, których pokochał i którzy jego pokochali. Państwo Bożena i Władysław Stadnikowie mieszkają w Kanadzie, pragną zaadoptować chłopca, mają dobre po temu warunki. Wydawałoby się, że dziecko powinno jak najszybciej jechać do nowego domu. Jednak Sąd Rejonowy w Zakopanem odrzucił wniosek o adopcję. Państwo Stadnikowie odwołali się do Sądu Okręgowego, a ten zlecił badania więzi emocjonalnych między rodzicami i chłopcem. Zwrócił sprawę do sądu pierwszej instancji. - Myśleliśmy, że to pójdzie szybciej, ale ośrodek, w którym miały odbyć się badania zamknięto na dwa miesiące – mówi Bożena Stadnik. – Myślałam potem, że kiedy już dostaniemy opinię, zostanie wyznaczony termin rozprawy. Ale terminu jeszcze nie ma, nie wiem dlaczego. Psychologowie stwierdzili, że Bartek kocha swoich nowych rodziców i że są oni dla niego wspaniałymi opiekunami. Podkreślili też, że chłopiec bardzo cierpi z powodu przedłużającego się procesu i niepewności, czy będzie mógł zostać z nową mamą i tatą. Jednak Sąd Rejonowy nie może na razie wziąć tej opinii pod uwagę, bo znalazł problem. Problem polega na wątpliwości, jak tłumaczyć z angielskiego nazwę kanadyjskiego ministerstwa, które półtora roku temu wydało i przesłało do Polski dokument potwierdzający, że Bartek zaraz po adopcji uzyska pełnię praw obywatelskich. - Zmiana w tłumaczeniu mogłaby doprowadzić do sytuacji, w której powstałyby wątpliwości – tłumaczy Bogdan Kijak, rzecznik Sądu Rejonowego w Zakopanem. – Ta nazwa nie jest tak prosta, jak mogłoby się wydawać – jest kilkuczłonowa. Ale nawet, gdyby uporał się z trudną nazwą, dla sądu wątpliwości się nie skończą. Kolejnym problemem są przepisy Konwencji Haskiej. - Zgodnie z artykułem piątym konwencji, przed wydaniem orzeczenia w przedmiocie adopcji, wnioskodawca powinien przedstawić dokument stwierdzający, że dziecko jest lub będzie uprawnione do wjazdu i stałego pobytu w obcym państwie – mówi Bogdan Kijak. I ambasada Kanady przysłała do zakopiańskiego sądu kolejny dokument stwierdzający, że Bartek będzie mógł wyjechać do Kanady, gdy tylko będzie oficjalnie adoptowany. Jednak i ten dokument nie zdołał dotąd przekonać sądu. Jego rzecznik nie powiedział nam, kiedy wreszcie podejmie decyzję w sprawie Bartka. Chłopiec wykazuje godną podziwu cierpliwość. - Tyle wytrzymaliśmy, to jeszcze wytrzymamy! – pociesza nową mamę Bartek.