Problem zgłosiliście nam, oznaczając go mediach społecznościowych, jako #tematdlauwagi
Rybnik
Rodzin, mających problemy z przeprowadzeniem testu w samym Rybniku może być nawet kilkadziesiąt. Wiktoria i Rafał przebywali na kwarantannie od 22 kwietnia. Nasza wizyta z kamerą wypadła na 41. dzień odosobnienia. Oboje nie doczekali jeszcze wizyty wymazobusa.
- Pracuję w kopalni. Znajomy z pracy został zarażony więc ja i reszta domowników zostaliśmy objęci kwarantanną – opowiada Rafał Kranc i dodaje: Przez bałagan w rybnickim sanepidzie, od ponad miesiąca jesteśmy w kwarantannie, której końca nie widać.
Zgodnie z procedurą, jeśli jeden z członków rodziny miał kontakt z zarażonym, cała rodzina zostaje na kwarantannie, ale test robi się tylko jemu. Jeśli wynik okaże się pozytywny, po kilku dniach przyjeżdża wymazobus. Jego załoga ponownie pobiera wymaz od zakażonego, i po raz pierwszy od innych członków rodziny. Dopiero dwa negatywne wyniki całej rodziny pozwalają przerwać kwarantannę.
- Na wymazobus mieliśmy czekać dziesięć dni, ale nie przyjechał – dodaje Wiktoria, narzeczona Rafała.
- Jak w końcu udało mi się dodzwonić do sanepidu usłyszałam, że Rafała nie ma nawet na liście oczekujących do drugiego wymazu. Kiedy w końcu wymazobus pojawił się u nas pod bramą, okazało się, że nie przyjechał do nas, ale do sąsiada – opowiada Kranc.
- Tego było już za wiele. Po tej sytuacji powiadomiłam kopalnie i po ich interwencji wymazobus był po 20 minutach u nas – dodaje Klaudia.
W ten sposób, pierwszy wymaz zrobiono panu Rafałowi osiem dni po rozpoczęciu kwarantanny, drugi prawie trzy tygodnie później, czyli po nieomal miesiącu odosobnienia. Do dziś nie wiadomo, co się stało z drugim wymazem.
Zobacz też: Chorujesz na nadciśnienie? Koronawirus może być niebezpieczny
Problemy kardiologiczne
Podobne problemy spotkały rodzinę pani Bożeny, która na kwarantannie przebywała od 23 kwietnia. Ona, jej córka i mąż górnik mieli COVID-19.
- Z powodu koronawirusa mam powikłania pulmunologiczne i kardiologiczne. Potrzebuję pilnej konsultacji z lekarzem, ale nie mogę tego zrobić, bo od miesiąca jestem w kwarantannie. Nie mam robionych wymazów, więc nie mam wyników – opowiada pani Bożena Pieter i dodaje: Dzwoniła do nas pani z sanepidu mówiąc, że przebadają nas wszystkich. Ale wymazy pobrali tylko od męża. My się zapisywaliśmy na badanie pięć razy. Wynik syna znalazł się parę dni temu, wyniku córki nie ma do dziś.
Wielokrotnie próbowaliśmy się kontaktować z rybnickiemu sanepidem. Bezskutecznie. Przyjazd naszej ekipy pod urząd spowodował jego zamknięcie.
- Jestem tu trzeci raz. Jak nie dostanę zaświadczenia o odbytej kwarantannie dostanę pół pensji. Dzwoniłem tu z dwieście razy – denerwuje się jeden z oczekujących petentów.
Zgodę dyrektora rybnickiego sanepidu na rozmowę udało nam się uzyskać dopiero po kilku dniach.
- Duża liczba zakażonych górników i członków ich rodzin spowodowała, że obciążenie naszych pracowników jest ekstremalne. Zostały wprowadzone rozwiązania, które mają na celu usprawnienie naszej pracy i pomocy interesantom. Nowe procedury znacznie poprawią naszą codzienną pracę – zapewnił Michał Dudek z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologiczna w Rybniku.
Zobacz też: Jak najczęściej dochodzi do zarażenia?
Nasi rozmówcy Wiktoria i Rafał, którzy wkrótce biorą ślub i obawiali się, że z powodu izolacji nie zdążą załatwić wszystkich formalności, dzięki naszej interwencji skończyli kwarantannę w piątek, 5 czerwca. Dyrektor Sanepidu w Rybniku przeprasza wszystkie rodziny, które zmuszone były, i dalej są, przebywać na przedłużonej kwarantannie.