- Syn miał operację ręki. Potem było z nim coraz gorzej i gorzej - i psychicznie, i fizycznie. Ja w to nie wierzyłem, ale on uważał, że został zakażony jakimś wirusem. Mówił, że ten lekarz celowo mu coś zrobił - opowiada ojciec mężczyzny, który dzisiaj ma usłyszeć zarzuty w związku z napadem na lekarza.
Wczoraj 35-letni mężczyzna zaatakował nożem lekarza Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Medyka, mimo starań 20 osób, nie udało się uratować.
Dziennikarce Uwagi!, Joannie Bukowskiej, udało się porozmawiać z rodzicami mężczyzny podejrzewanego o napad .
- Miał operację ręki, dwa lata temu, łokcia. Potem było z nim coraz gorzej i gorzej - i psychicznie, i fizycznie. Ja w to nie wierzyłem, ale on uważał, że został zakażony jakimś wirusem. Mówił, że ten lekarz celowo mu coś zrobił - opowiada ojciec mężczyzny.
- Jak mówiliśmy mu, żeby udał się do lekarza-psychiatry, to nie chciał, denerwował się - mówi matka i dodaje: - Mówił, że chce ze sobą skończyć.
Zdaniem rodziców mężczyzny, jego stan psychiczny pogorszył się w ostatnich dwóch tygodniach.
- Nie wiem, co on planował. Cały czas miał w głowie, że to, że jest chory i źle się czuje, to jest wina tego lekarza - mówi ojciec mężczyzny.
- Czuję się fatalnie. Szkoda mi tego lekarza i mojego syna. Nie wiem, jak z tym dalej żyć. Współczuję tej rodzinie i składam im kondolencje. My też nie możemy w to uwierzyć. Ja cały czas myślę, że to nieprawda - dodaje ze łzami w oczach matka mężczyzny.
Autor: wg, as
Reporter: Joanna Bukowska