Rektorze, kiedy wreszcie przestaniesz być rektorem?

Nie ma mocnych na rektora Antoniego Jarosza z Jarosławia. Prawo nie pozwala ministerstwu edukacji pozbawić szacownej funkcji człowieka, który ma prokuratorskie zarzuty. - Ustawodawcy nie przewidzieli takiego zjawiska, jak Jarosław i rektor Jarosz – przyznaje wiceminister edukacji.

Rektorowi Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu Antoniemu Jaroszowi poświęcamy uwagę już prawie rok. Udało nam się ujawnić, że pan rektor przyznawał sobie nienależne wynagrodzenie, groził dziennikarce miejscowej gazety, zatrudniał osoby mające na swoim koncie wyroki. Odznacza się też iście nierektorskimi manierami i swoich podwładnych zaszczyca pouczeniami, w których co kilka słów pojawia się wyraz na ”k” i ”ch”.---obrazek _i/rektor6/rektor1.jpg|prawo|Rektor spogląda z portretu--- Po kilku naszych reportażach prokuratura postawiła Jaroszowi zarzuty dotyczące niesłusznego przyznania sobie 230 tysięcy złotych wynagrodzenia oraz gróźb karalnych, kierowanych wobec miejscowej dziennikarki. Z kolei kontrola NIK wykazała w uczelni Jarosza brak odpowiednio wykwalifikowanej kadry dydaktycznej, przyjmowanie zbyt wielu studentów, zawyżanie opłat za studia zaoczne i niewłaściwie zorganizowane praktyki zawodowe. Postanowiliśmy poznać zdanie w tej sprawie urzędników najważniejszych państwowych instytucji zajmujących się szkolnictwem. Najpierw udaliśmy się do Państwowej Komisji Akredytacyjnej, która ocenia jakość kształcenia na uczelniach. - Nie kierujemy się raportami NIK – powiedział prof. Andrzej Jamiołkowski, do czerwca 2005 przewodniczący Państwowej Komisji Akredytacyjnej. – Jesteśmy całkowicie niezależną instytucją. NIK ustala swoją listę zadań, my swoją. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.---obrazek _i/rektor6/rektor6.jpg|prawo|Prof. Andrzej Jamiołkowski--- Komisja Akredytacyjna skontrolowała dwa kierunki na jarosławskiej uczelni i nie zauważyła niczego nagannego. Po wizycie w komisji poszliśmy do Ministerstwa Edukacji i Sportu, które pełni nadzór nad szkołą w Jarosławiu. Z naszych ustaleń wynikało, że rektor Jarosz w ubiegłym roku zarobił 343 tysiące złotych, gdy tymczasem zalega z pieniędzmi kilkuset pracownikom. - Szacujemy, że z tytułu zatrudnienia pobory rektora powinny wynosić około 90 tysięcy złotych rocznie – powiedział Tadeusz Szulc, wiceminister edukacji. – Pozostała część poborów pochodzi zapewne z działalności dodatkowej. Ale szczegółów nie możemy skontrolować. Ustawodawcy nie przewidzieli takiego zjawiska, jak Jarosław i rektor Jarosz.---obrazek _i/rektor6/rektor4.jpg|prawo|Tadeusz Szulc--- Skutkiem naszych reportaży było wysłanie przez ministerstwo w ostatnich tygodniach kilku kontroli do Jarosławia. Równocześnie dobiegają końca prace nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym. Przewiduje ona między innymi możliwość zawieszenia rektora państwowej uczelni przez ministra, co do tej pory mógł zrobić tylko senat szkoły. A ten, jak wiemy, zdominowali w Jarosławiu ludzie wierni rektorowi. Przeczytaj także:Haniebny rektor w opałachRektor grozi, rektora zawieszająWielka ucieczka rektoraRektor łasy na etatyRektor chowa się za studentów

podziel się:

Pozostałe wiadomości