Półtoraroczny chłopiec trafił z obrażeniami do szpitala. Matka i konkubent zostali zatrzymani. „Jak OPS mógł tego nie widzieć?”

Karolek trafił do szpitala z krwiakiem w głowie
Półtoraroczny Karolek trafił do szpitala w ciężkim stanie. Musiał przejść trepanację czaszki. Jak do tego doszło? Dlaczego nie zareagowano na oczywiste sygnały ostrzegawcze?

Pan Konrad związał się 3 lata temu z panią Natalią. Zamieszkali razem w mieszkaniu socjalnym. Najpierw urodził się im syn Kacper, który ma dziś 2,5 roku, rok później na świat przyszedł Karol.

- Konrad i Natalia pokochali się i byli razem szczęśliwą parą. Ale później sprawy potoczyły się inaczej. Po prostu nie dorośli do tego. Zaczęły się problemy – mówi pan Stanisław, dziadek dzieci.

- Syn zostawał sam w domu, bo musiał jechać rano do pracy. A Natalka „fruwała” po koleżankach i kolegach – dodaje mężczyzna.

Ostatecznie para rozstała się. Pani Natalia zamieszkała z nowym partnerem, a pan Konrad wrócił do rodziców. Mimo że dzieci pozostały z matką, biologiczny ojciec był z nimi zżyty i zabierał chłopców na weekendy.

- Brałem ich do siebie, na podwórko. Odkąd ona zaczęła być z konkubentem, to dzieci są praktycznie cały czas w domu i te dzieci praktycznie nie widziały świata – mówi pan Konrad.

Mężczyzna przyznaje, że widział u dziecka siniaki.

- Zawsze było tłumaczenie, że albo gdzieś się uderzył, albo przewrócił. Wierzyłem na słowo, bo dziecko miało prawo się przewrócić – mówi biologiczny ojciec.

Nagle okazało się, że 1,5-roczny Karol zaczyna się dziwnie się zachowywać.

- Miał już siniaka. Chodzi o prawe ucho, w środku. Wyglądał strasznie. Nie chciał usiąść, stać, nic. Okazało się, że to już krwiak pokazywał swoje objawy – mówi pan Konrad.

Chłopców zawieziono do matki, ta miała zgłosić się z synem do lekarza.

- Rano dostałem telefon, że Karolek dostał w domu padaczki. Że nie reaguje na światło – opowiada pan Konrad. I dodaje: - Lekarze stwierdzili, że dziecko miało mocne uderzenie i krwiaka z przerzutem od miesiąca. Na mózgu. Karol musiał trafić na salę operacyjną. Z tego co rozmawiałem z lekarzem, to jest 10 proc. uszczerbku tkanki mózgowej.

- Lekarz stwierdził, że jest to od szarpania i mocnego uderzenia. To nie jest tak, jak Natalia twierdzi, że dziecko się uderzyło na kafelkach, jeżdżąc rowerem. Karol jeszcze nie chodzi, więc to jest nierealne – zaznacza biologiczny ojciec.

Zatrzymanie

- W tej sprawie zatrzymane zostały dwie osoby – matka dzieci oraz jej konkubent. Obu podejrzanym zarzuca się znęcanie nad dwójką małoletnich dzieci, a także spowodowanie u jednego z dzieci obrażeń ciała skutkujących długotrwałą chorobą, realnie zagrażającą życiu – mówi Monika Cruz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Kim jest para i czy było coś niepokojącego w ich zachowaniu? Zapytaliśmy o to sąsiadów.

- Ona w ogóle nie wychodziła. Widziałam, jak co wieczór do niej się zjeżdżają ludzie – mówi jedna z sąsiadek

- Było tam nieciekawe towarzystwo. Narkotyki, alkohol. Ona wchodziła do domu, a stało już 15 mężczyzn. Były libacje – dodają inne kobiety.

- Czy w takiej sytuacji opieka społeczna by nie zauważyła, że coś jest nie tak, czy umywa rączki? – dziwią się sąsiedzi.

MOPS

Pani Natalia była podopieczną ośrodka pomocy społecznej, od dwóch lat miała asystenta rodziny.

- Była pomoc finansowa, pomoc socjalna. Asystent był w związku z problemami opiekuńczo-wychowawczymi. Jest plan pracy z rodziną, który jest podsumowywany i wtedy są wnioski – oświadcza Aneta Wojcieszek, dyrektorka Ośrodka Pomocy Społecznej w Pyrzycach.

Czy OPS-u nie zaniepokoiły sygnały np. od sąsiadów?

- Do nas takie sygnalizacje nie docierały. Wcześniej było jedno zgłoszenie, gdzie nie zostało potwierdzone, że jest tam coś złego i zły stan zdrowia dziecka – stwierdza Wojcieszek.

Okazuje się jednak, że rodzice Natalii już pod koniec zeszłego roku zgłaszali do OPS-u, że dzieciom może dziać się krzywda. Potwierdza to ich córka, siostra Natalii.

- To było zgłaszane do asystenta. Że się pojawiły siniaki i żeby to po prostu sprawdzili. Było to w październiku, ale wiem, że było to parę razy – mówi młoda kobieta.

OPS zapytaliśmy, jak często u pani Natalii pojawiał się asystent rodziny.

- Na pewno raz w tygodniu… dwa razy. Akurat tutaj się nie udało – stwierdza dyrektorka OPS-u.

A czy asystent widział, że do kobiety przychodziło różne „towarzystwo”?

- Nic mi o tym nie wiadomo – mówi Wojcieszek.

Po czym dyrektorka OPS stwierdziła, że jest zadowolona ze swojego asystenta rodziny, nawet po tym, co się stało.

Pobitego Karola czeka jeszcze kilka operacji mózgu. Dzieci przebywają u dziadków, rodziców pani Natalii, bo pan Konrad ma ograniczone prawa rodzicielskie. Po rozstaniu z panią Natalią popadł w depresję. Dziś, jak twierdzi, jest już zdrowy i gotowy, by pełnić rolę ojca.

Nasze reportaże można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl

Autor: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości