Podwójne zabójstwo w stadninie

TVN UWAGA! 135432
Karolina i Arek mieszkali na wsi. Prowadzili stadninę, byli miłośnikami koni. Tydzień temu zostali brutalnie zamordowani przez szwagra Karoliny. Jan Sz. zastrzelił parę, bo Karolina obciążyła go zeznaniami w sądzie. Mężczyzna został skazany za trzykrotny gwałt i groźby karalne. Mimo to sąd uznał, że mężczyzna może przebywać na wolności do czasu uprawomocnienia się wyroku.

Karolina zeznawała w sądzie przeciwko Janowi Sz. Mężczyzna został skazany za groźby karalne i potrójny gwałt na swojej żonie, siostrze Karoliny. Mimo wyroku Jan Sz. przebywał na wolności. Po ogłoszeniu wyroku kościański sąd uznał, że skazany do czasu uprawomocnienia się wyroku, może przebywać w domu. Jan Sz., ponownie zaczął grozić bronią. Tym razem nie tylko żonie, ale również Karolinie i jej partnerowi Arkowi. - Ani nie mrugnął – mówi sołtys Machcina, Zygmunt Mikołajczak. - Strzelił mu w głowę i już. Później poszedł do mieszkania i zabił ją. Czekał na nią w mieszkaniu. Gdy przyjechała, położył ją na tapczan i jeszcze do drugiej w nocy koło niej siedział. Później wyszedł, wziął samochód i pojechał. Mężczyzna zaplanował zemstę. Kiedy Arek karmił konie, ten nieoczekiwanie pojawił się w stajni. Tam z zimną krwią oddał strzał w jego głowę. Następnie poszedł do mieszkania, gdzie czekał, aż Karolina wróci z pracy. Dziewczyna zginęła od dwóch strzałów. - Przyjechałem, drzwi zamknięte – mówi ojciec Arka, Henryk Kisło. - Powiedziałam w końcu, żebyśmy wyłamali drzwi, bo może jest coś w środku – mówi matka Karoliny, Eleonora Dorsz. – W mieszkaniu leżała córka. Samochód, którym odjechał Jan Sz., policja odnalazła na posesji jego domu. Rodzina nie chce rozmawiać. Twierdzi, że o posiadaniu broni nic nie wiedziała. Zabójcy przez wiele dni poszukiwało kilkuset policjantów, w tym antyterroryści, którzy chronili mieszkańców okolicznych wsi. Gdy Jan. Sz. został otoczony, próbował popełnić samobójstwo. - W zeszłym roku prowadziliśmy wobec Jana Sz. postępowanie karne – mówi Mateusz Marszewski z Komendy Powiatowej Policji w Kościanie. – Jednym z zarzutów, które wtedy postawiliśmy były także groźby karalne. Inny z zarzutów dotyczył przestępstwa przeciwko wolności seksualnej. Wtedy także mężczyzna ten ukrywał się przed organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości. Za trzykrotny gwałt i groźby pozbawienia życia, sąd w Kościanie skazał Jana Sz. na trzy lata więzienia. Oskarżony, już wówczas miał posiadać broń, którą groził swojej żonie. Prokuratura do dziś nie wie, jaka była to broń. Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu tłumaczy, że nie postawiono wtedy zarzutu nielegalnego posiadania broni gdyż prokuratorzy nie udowodnili, że posiadał broń. W aktach sprawy zapisano, Że oskarżony groził bronią żonie by zmusić ją do odbycia stosunku seksualnego. Sąd wydając wyrok skazujący zmienił opis czynu na samo zmuszenie do odbycia stosunku. Po ogłoszeniu wyroku, kościański sąd uznał, że skazany do czasu uprawomocnienia się wyroku może przebywać w domu. Jan Sz., ponownie zaczął grozić bronią. Tym razem nie tylko żonie, ale również Karolinie i Arkowi. Ojciec zamordowanego Arka słyszał od syna, ze zabójca mu już wcześniej groził mówiąc, że zginie, bo jemu jest już wszystko jedno. Nie poszedł wtedy na policję, Karolina też się też się sprzeciwiała zgłoszeniu incydentu. Jej matka za to napisała o wszystkim do sądu, szukała ratunku. Po zażaleniu rodziny na decyzję sądu, Sąd Okręgowy w Poznaniu wydał nakaz przywrócenia aresztu Janowi Sz. Akta sprawy wskazywały na wyjątkową brutalność skazanego wobec swojej żony. Była zastraszana, uprowadzona z domu, przetrzymywana w samochodzie, wielokrotnie cierpiała z winy męża. Dziś sąd ubolewa, że nie uznał Jana Sz. za groźnego przestępcę. Sprawę wyjaśnia sędzia wizytator. Również prokurator musi wytłumaczyć się, dlaczego nie złożył zażalenia na decyzję sądu, a zrobiła to jedynie sama pokrzywdzona.

podziel się:

Pozostałe wiadomości