Poderżnął gardło sąsiadce

- Zadawał jej ciosy od tyłu. Nie wiedziała, co się dzieje. Później, jak świni, podciął jej gardło. Jaki to jest straszny widok. Kałuża krwi na podłodze, jakby się świnię zaszlachtowało – mówi matka zamordowanej, 34-letniej Joanny Meier ze Szczecina. Kobietę zabił 17-letni sąsiad, zadając jej 40 ciosów nożem.

17-letni Paweł był częstym gościem w domu państwa Hajduków, rodziców Joanny. Melissa i Norbert, dzieci zamordowanej, przyjaźniły się z chłopcem, który był ich sąsiadem. Dorastali na jednym podwórku. - Znałam prababkę, babkę, później nasze pokolenie i wreszcie wnuki. Wszyscy się znaliśmy i jak mamy teraz żyć, patrzeć na siebie? – płacze Maria Hajduk, matka zamordowanej. (zobacz zdjęcia) - On tu wszystko znał. Przychodził, gdy były urodziny dzieci – dodaje ojciec Leszek Hajduk. W dniu morderstwa Paweł przyszedł do domu Hajduków po płytę. ---obrazek _i/zamordowana/1.jpg|prawo|Matka pochowała Joannę w sukni ślubnej--- - Córka szła pierwsza po schodach. On, tak jak mówił na wizji, szedł za nią. Weszli do pokoju po płytę. Nie znaleźli jej, więc poszli poszukać do pokoju wnuczki, Melissy – wspomina Leszek Hajduk. To tam zadał jej 40 ciosów nożem i poderżnął gardło. Zabrał 70 zł, dwa złote pierścionki, bransoletkę i telefon komórkowy. Zmasakrowane zwłoki matki znalazła w swoim pokoju jej córka Melissa. Z początku policja nie podejrzewała chłopaka. Paweł uczestniczył nawet w pogrzebie swojej ofiary. - Na pogrzebie stał trzy kroki ode mnie, kwiaty trzymał w ręku. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że on patrzy na swoje dzieło, które leży w dole. Nadal mi się nie chce wierzyć, że on mógł tam stać – mówi ciotka zamordowanej. Pawła zatrzymano dopiero po miesiącu żmudnego dochodzenia. Kilkudziesięciu policjantów szukało go dzień i noc. Chłopaka udało się zatrzymać, ponieważ namierzono telefon, który ukradł kobiecie. Na wizji opowiedział ze szczegółami, jak dokonał makabrycznej zbrodni. - Jestem przerażony. Młody człowiek beznamiętnie opowiada o okrutnej zbrodni. 40 uderzeń nożem! Być może jeszcze wtedy nie zdawał sobie sprawy, że pozbawiając kogoś życia, pozbawia siebie perspektyw na przyszłość. Powoduje, że tych perspektyw nie mają też jego rodzice. Bo wszyscy mówią, jaki to był grzeczny, miły chłopiec. Pomagał sąsiadom i nagle, w ciągu jednego dnia, stał się bestią – mówi Krzysztof Targoński, rzecznik prasowy policji w Szczecinie. - A miało być tak pięknie – płacze matka Joanny. ---obrazek _i/zamordowana/3.jpg|prawo|Joanna osierociła dwoje dzieci--- Joanna niebawem miała drugi raz wyjść za mąż. Kupiła suknię ślubną. - Chciała ładnie wyglądać. Ja ją w tej sukni pochowałam – dodaje matka. Zobacz także:Morderstwo z premedytacjąZabójstwo JuliiZabity pod okiem policyjnej kameryMatka spaliła noworodka

podziel się:

Pozostałe wiadomości