- Przychodzę często przed szkołę, bo to jedyne miejsce, w którym widzę dzieci. Zdarza się, że czasami starsza córka przychodzi sama. Ale jest tak wystraszona, że o rozmowie nie ma mowy. Ma zakaz rozmowy ze mną wydany przez mamę. Dlatego przez chwilę mogę tylko na nie popatrzeć – opowiada Jacek Chmiel. Mężczyzna jest w trakcie rozwodu z żoną. Sąd pozwolił mu kilka razy w tygodniu spotykać się z córkami. Mimo prawomocnego wyroku, pan Jacek nie widział dzieci od 3,5 roku. Żona uniemożliwia mu spotkania. – Gdy dzieci się tulą, to są najwspanialsze chwile dla rodzica. Byłem im potrzebny, byłem dla nich ważny. Bezinteresowne rzucały się na szyję. To było rzeczą na porządku dziennym. To były wspaniale chwile, które wspominam – mówi pan Jacek. Pan Jacek jest pilotem. Latać zaczął 30 lat temu. Od 11 lat siedzi za sterami samolotów pasażerskich. - Charakter raczej spokojny. Zresztą w tej profesji miejsca dla niezrównoważonych nie ma - przyznaje Wojciech Szewczyk. - Jedyny temat, który jest go w stanie poruszyć, to jego dzieci. Gdy widzi ludzi z dziećmi, to mówi: zobacz, jaka fajna rodzina. Dla niego kobieta i mężczyzna z dzieckiem są czymś wyjątkowo atrakcyjnym, wymarzonym i ładnym - opowiada Hanna Bakuła. Mężczyzna nie raz próbował przekonać żonę, by pozwoliła mu spotkać się z dziećmi. Jednak za każdym razem jego starania kończą się odmową. - Przychodzę do domu, chcę dać im prezenty, a nie mam komu. Pamiętam, jak tu razem harcowaliśmy. Było to szczęście w czystej naturze. Zostają wspomnienia, ale fizycznie ich nie ma – dodaje mężczyzna. Pan Jacek próbował porozmawiać ze swoją córką blisko pół roku temu podczas zakończenia roku szkolnego. Spotkanie zarejestrował kamerą. Dzięki nagraniu, matka pana Jacka zobaczyła wnuczkę po raz pierwszy od kilku lat. - Łzy same tłoczą się do oczu. Jak można tak traktować dzieci. Tata zawsze był najlepszy. Zawsze chciały u niego nocować. Nie chciały iść do domu. Nie wiem, czy to jeszcze kiedyś będzie możliwe. Trudno mi o tym mówić - przyznaje Marianna Chmiel, matka pana Jacka. Pan Jacek jest bezradny. Od lat szuka pomocy we wszystkich możliwych instytucjach. - Pozostaje skarga na państwo to Strasburga. Państwo wykazuje tu pewną bezradność w egzekucji własnych postanowień - uważa Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Sąd, który już ukarał żonę pana Jacka grzywną, również przyznaje, że obowiązujące przepisy pozwalają, by sprawy o spotkania z dziećmi ciągnęły się latami. Natomiast wyegzekwowanie grzywny jest praktycznie niemożliwe. - Takie są przepisy postępowania. Niewątpliwie procedura cywilna wymaga nowelizacji. Procedury są określone i sąd musi je stosować, żeby nie naruszył prawa – mówi Mirosław Przybylski, prezes Sądu Rejonowego w Pruszkowie. Sąd może ukarać żonę pana Jacka trzykrotnie grzywną w wysokości 1000 zł. Dopiero, gdy kara ta nie poskutkuje, kolejna grzywna może sięgnąć nawet 100 tys. zł. W praktyce jednak nigdy nie orzeczono takiej kary. - Nałożone grzywny można zamienić na areszt maksymalnie do sześciu miesięcy. Ta kobieta jednak wychowuje dwie małoletnie córki, dlatego mogą się tu pojawić pewne trudności natury społecznej - twierdzi Sławomir Różycki z Ministerstwa Sprawiedliwości. - Dzieci kocha się zawsze, więc będę walczyć o nie zawsze. Nie zamierzam tego zaprzestać – zapewnia pan Jacek. Zobacz także:Ojciec walczy o dzieci