Co się wydarzyło po imprezie w garażu?
Do tragicznego wydarzenia doszło pod koniec ubiegłego roku na przedmieściach Golubia-Dobrzynia. 22-letni Dominik umówił się na imprezę z kolegami w garażu, należącym do jednego z nich. Około godz. 1 w nocy mężczyźni rozeszli się do domów. Dwóch z nich zostało na miejscu, a pozostali ruszyli w kierunku miasta. Po przejściu niespełna dziewięciuset metrów Dominik – według relacji jednego z kolegów – miał poślizgnąć się i wpaść do rowu melioracyjnego przy szosie prowadzącej do miasta.
- Obudził mnie telefon nad ranem. Dzwonił lekarz dyżurujący, który przekazał, że syn jest głęboko nieprzytomny, najprawdopodobniej ma pękniętą podstawę czaszki i krwiaka. Uspokoił mnie, ale dziś wiem, co on chciał mi powiedzieć. Chciał mi powiedzieć, że on umrze, bo z tego się nie wychodzi – opowiada Agnieszka Szczepaniak, matka poszkodowanego.
Lekarze operujący Dominika nieoficjalnie przyznają, że obrażenia, jakie odniósł, nie mogły powstać w wyniku zwykłego upadku do rowu. Głowa 22-latka była zmasakrowana. Połamana czaszka, krwiak mózgu, pęknięty oczodół i złamane kości twarzy.
- Kiedy pielęgniarka spytała mnie, czy wiem, co tam się stało, powiedziałam, że kolega przekazał, że syn się przewrócił. Odpowiedziała, że pani doktor, która go operowała, stwierdziła, że to nie są obrażenia po przewróceniu się – opowiada matka 22-letniego Dominika.
- Z tego dnia nie pamiętam nic. Jakby był wymazany z życia – mówi Dominik Szczepaniak.
Jak tamten dzień wspominają świadkowie?
- Siedzieliśmy sobie, piliśmy gdzieś do godz. 23. Poszedłem do domu, a oni poszli inną drogą. Rano zadzwonili do mnie i opowiedzieli, co się stało. Na 99 proc. myślę, że to był wypadek. A ten jeden procent to, że może się potknął o czyjeś nogi. Szedł i wpadł na kogoś – mówi jeden z uczestników imprezy.
Rehabilitacja
Po tak rozległych obrażeniach głowy, Dominik do końca życia będzie niepełnosprawny. Nie wróci do stanu sprzed tego wydarzenia. Zorganizowana przez matkę 22-latka zbiórka w internecie pozwoliła na opłacenie półrocznej, intensywnej rehabilitacji, dzięki której odzyskał on częściową sprawność fizyczną.
- Gdyby nie turnus rehabilitacyjny i opieka w domu, Dominik mógłby być nawet osobą leżącą. Przed wypadkiem Dominik był osobą aktywną, uprawiał sport, zdobył wiele pucharów w amatorskich zawodach siatkarskich. Teraz stracił prawą część czaszki, każdy wysiłek jest dużym zagrożeniem – podkreśla Aleksander Żurawski, fizjoterapeuta.
- Cieszę się, że wrócił, bo bałam się, że to się nie zdarzy. Zaglądam do niego wieczorem, patrzę, czy śpi. Przez pół roku jego łóżko było puste – opowiada pani Agnieszka.
Co wykaże śledztwo?
Prokuratura wszczęła śledztwo trzy miesiące po tajemniczym zdarzeniu. Dopiero wtedy śledczy zbadali garaż, w którym odbyła się impreza. Wcześniej policjanci przesłuchali wszystkich uczestników spotkania.
- Realną hipotezą jest ta, że do tego uszkodzenia ciała Dominika doszło na skutek nieszczęśliwego wypadku, bo dotychczasowe dowody na to wskazują. Druga wersja, która także jest badana, jest taka, że do uszkodzenia ciała doszło w innych okolicznościach niż wypadek. Jeśli chodzi o zeznania, wypowiedzi Dominika, to on nie wyklucza, że ktoś mu zrobił coś złego – podkreśla Andrzej Kukawski, z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.
- Przeprowadziłam własne śledztwo, bo to policji wyglądało tak, że ja im pisałam wniosek, a oni to robili. Nie pogodzę się na pewno z tym i nie dam sobie wmówić, że mój syn pod wpływem alkoholu przewrócił się i prawie się zabił, a prokuratura tego właśnie chce – komentuje matka 22-latka.
Matka Dominika jest pogrążona w rozpaczy. Jest przekonana, że jej syna ktoś brutalnie skrzywdził. Złożyła kolejne wnioski do prokuratury o m.in. zbadanie zawartości telefonu Dominika. Wierzy, że tam znajdują się kluczowe dowody, które wyjaśnią tajemnicę tragicznego zdarzenia.
- Będziemy walczyć do końca. Syn sobie da radę. Nigdy nie miał łatwo, byliśmy zwykłymi ludźmi, nigdy nie miał forów – zapowiada pani Agnieszka.
Nasze reportaże można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl
Autor: Uwaga! TVN