Nieme wołanie o pomoc

„Dajmy dzieciom uśmiech, żeby łez nie było. Dajmy dzieciom słońce, dajmy dzieciom miłość” – to motto Domu Pomocy Społecznej w Łodzi. Czy jest ono w pełni realizowane?

Pracownicy Domu Pomocy Społecznej w Łodzi opiekują się 49 mieszkańcami. Do formy tej opieki, zastrzeżenia zgłaszały rodziny pensjonariuszy. Interweniowali przeciwko nieodpowiedniemu traktowaniu dzieci. Zwracali się do dyrektora Domu Pomocy Społecznej i dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Bez skutku. Sprawą zainteresował się Łódzki Urząd Wojewódzki. Jego pracownicy przez kilka miesięcy badali sytuację pensjonariuszy placówki. Wyniki kontroli potwierdziły wątpliwości rodzin podopiecznych. Według Marii Wolskiej – Prawdy z Urzędu Wojewódzkiego, w domu jest niewłaściwa struktura zatrudnienia. Na 49 mieszkańców przypada 57 pracowników. 30 z nich nie wykonuje czynności opiekuńczo - pielęgnacyjnych bezpośrednio przy mieszkańcach. Jest siedem stanowisk kierowniczych. Zaobserwowano sytuację, gdzie stworzono stanowisko kierownicze, żeby ta osoba nadzorowała pracę trzech osób. W domu nie są przestrzegane zasady higieny. Dzieci są za rzadko kąpane. -W niewłaściwy sposób są przewijani mieszkańcy. Są przeznaczone dwa pampersy na osobę w ciągu doby. Zauważono takie sytuacje, gdzie mieszkańcy leżeli pozawijani w kilka pieluch tetrowych. Po odkryciu tych pieluch, tego zabezpieczenia, okazywało się, że są jednak zanieczyszczeni – o wnioskach wstępnego protokołu opowiada Maria Wolska – Prawda z Urzędu Wojewódzkiego. Kontrola wykazała również nieprawidłowości w zakresie żywienia. Pożywienie było zimne, nieodpowiednie dla chorych dzieci. Dzieci nie mają także możliwości odpowiedniego rozwoju. -Rano jest śniadanie. Zjada je. Potem jest posadzony w wózku i potrafi tak przesiedzieć do godziny 16 – opowiada babcia przebywającego w domu chłopca. Złą sytuację potwierdził incydent z Dnia Dziecka. Dzieciom chciano wręczyć balony. Choć kolorowe, nie były stosownym prezentem. Pracownicy obwiązali je fioletowymi wstęgami z napisem „ostatnie pożegnanie”. Dyrektor domu, Janusz Kopycki przyznał, że pracownicy mieli złe intencje. Ukarał ich jednak pisemnym upomnieniem, bo jak twierdzi, tylko do tego upoważnia go Kodeks Pracy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości