Cztery lata temu Ewa J. dostała pod opiekę jako rodzina zastępcza pięcioletnie córki swojego brata. Bliźniaczki wychowywały się bez matki, która swoje dzieci porzuciła, gdy miały kilka lat. Ojciec Moniki i Ani wkrótce potem trafił do więzienia za rozboje. Sąd szukając nowego domu dla dziewczynek uznał, że najlepszym rozwiązaniem będzie umieszczenie ich w bliskiej rodzinie. - Psycholog wydał bardzo pozytywną opinię, kurator w konkluzji swojej opinii napisał, że Ewa J. daje rękojmię prawidłowego wypełnienia funkcji rodziny zastępczej i jest w stanie otoczyć małoletnie właściwą opieką – mówi Tomasz Pawlik, rzecznik Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach. Kurator wydał opinię na podstawie jednorazowej wizyty. Nie zdziwiło go ciasne mieszkanie, w którym razem z Ewą J. mieszkał już 17-letni Robert K., syn jej siostry, dla którego też stanowiła rodzinę zastępczą, i jej konkubent Andrzej W. Opinia była pozytywna pomimo to, że kobieta nie miała stałej pracy i nie przeszła żadnych szkoleń. Andrzej W. zarabiał na życie zbierając złom, a Robert już jako młody chłopak był notowany przez policję za rozboje i kradzieże. - Sąd nie zwracał się do nas o opinię – mówi Jolanta Giel z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Tarnowskich Górach. – Gdybyśmy mieli ją wydać, stwierdzałaby ona, że Ewa J. nie spełnia wymogów, wynikających z przepisów prawa. W domu Ewy J. wydarzyła się tragedia. Podczas pijackiej sprzeczki ze swoim konkubentem, wyciągnęła nóż i ugodziła nim go. Mężczyzna zmarł. Ewa J. trafiła do aresztu. - Starsza o osiem lat kobieta od dłuższego czasu znęcała się nad Andrzejem W. – mówi Norbert Brząkała z Prokuratury Rejonowej w Tarnowskich Górach. – Biła go, wyzywała, wyrzucała z domu. Rodzina Ewy J. nie miała założonej ”niebieskiej karty”, oznaczającej, że policja zarejestrowała przypadki przemocy. Dopiero teraz, po tragedii, sąsiedzi przyznają, że czasem w mieszkaniu Ewy J. miały miejsce awantury, pito alkohol. Dlaczego bez dokładniejszego sprawdzenia, co dzieje się w domu Ewy J., zdecydowano o powierzeniu jej opiece dwóch dziewczynek? - To kwestia kwalifikowania rodzin zastępczych – mówi Jolanta Giel z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Tarnowskich Górach. – Umieszcza się dzieci w przypadkowych, ale spokrewnionych rodzinach. Pomimo swojego alkoholizmu, Ewa J. starała się dbać o dziewczynki. Zawsze miały przygotowane śniadanie do szkoły i ugotowany na czas obiad. Monika i Ania nigdy nie skarżyły się w szkole, że w domu jest alkohol. Ale też nigdy nie poznały życia w normalnej rodzinie. - Zawsze im obiecywałam, że ich nie zostawię, bo wiedziałam, ile wycierpiały. Nie spełniłam tego – płacze Ewa J. Dziewczynki trafiły już do nowej rodziny zastępczej, tym razem niespokrewnionej. Czeka je teraz praca z psychologiem, by mogły uporać się z przeszłością. Przeczytaj także:Rodzina zastępczaSzczęśliwe święta BartkaWalka o dzieci Rodzina zastępcza