- Wszystko ma swój początek w październiku 2016 roku. Wracałem ponad godzinę z pracy, było już bardzo późno i spieszyłem się do domu – opowiada Paweł Zielazny.
33-latka zatrzymała drogówka. Od funkcjonariuszy mężczyzna usłyszał, że przekroczył prędkość o ponad 50 km/h w terenie zabudowanym i w związku z tym traci prawo jazdy na trzy miesiące.
- Zabrali mi od razu dokument i przesłali do starostwa w Tucholi. Powiedzieli, że tam będzie czekał do odbioru – przywołuje Zielazny.
„Dojazdy do pracy to była mordęga”
Pan Paweł z zawodu jest stolarzem. Na życie zarabia montując meble w domach klientów. Mieszka w małej miejscowości pod Bydgoszczą.
- Trzy miesiące bez prawa jazdy to była dla mnie wielka mordęga. Pracowałem w firmie, gdzie praktycznie codziennie musiałem być w innym miejscu. Do pracy woziła mnie żona albo znajomi, a potem musieli mnie jeszcze odbierać – wspomina.
- Po trzech miesiącach odebrałem ze starostwa dokument i zacząłem jeździć samochodem – dodaje mężczyzna.
Pan Paweł bez żadnych przeszkód kierował samochodem przez kolejnych kilka lat. Problem pojawił się w styczniu ubiegłego roku podczas rutynowej kontroli drogowej.
- Od policjantów usłyszałem, że moje prawo jazdy jest zatrzymane. Byłem zaskoczony. Powiedziałem, że miałem zatrzymane prawo jazdy, ale w 2016 roku, a kontrola miała miejsce w 2022 roku. Policjant stwierdził, że mam aktualne prawo jazdy, tylko jest błąd ich systemu. I jeździłem dalej. Uznałem, że skoro to jest błąd systemu policji, to niech sobie go wyjaśniają – tłumaczy Zielazny.
Po kilku kolejnych miesiącach okazało się, że sprawa nie jest załatwiona.
- Miałem kontrolę stanu technicznego auta i znowu poproszono mnie o dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Ponownie usłyszałem, że moje prawo jazdy jest zatrzymane. Znowu policjant po telefonach do centrali uzgodnił, że to jest błąd systemu i że mam to wyjaśnić w Starostwie Powiatowym w Tucholi – opowiada pan Paweł.
- Policjant, którzy korzysta z informacji, które są podane w innowacyjnym systemie teleinformatycznym, daje wiarę, że te informacje są rzetelne, miarodajne i wiarygodne. CEPiK jest wyrocznią – mówi Marek Konkolewski, ekspert ds. ruchu drogowego.
CEPiK
System komputerowy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, w skrócie CEPiK, wprowadzono w Polsce kilkanaście lat temu. Dane konkretnych pojazdów i uprawnień kierowców wprowadzają do CEPiK-u wydziały komunikacji w starostwach. W tym przypadku chodzi o urząd w Tucholi, gdzie zameldowany jest pan Paweł.
- W starostwie otrzymałem informację, że mam prawo jazdy. Wydano mi zaświadczenie. Stwierdzili też, że u nich wszystko jest OK, że w systemie pokazuję się na zielono i mogę jeździć, że mają to u siebie wyjaśnić, bo mają, jak powiedział – bajzel – przywołuje pan Paweł.
Kolejna kontrola udowodniła jednak, że problemu nie rozwiązano. W systemie komputerowym policjanci wciąż widzieli prawo jazdy pana Pawła jako „zatrzymane” i potraktowali mężczyznę jako podejrzanego o popełnienie wykroczenia.
- Nie wiedzieli sami co dalej. Z tego co słyszałem, to wydzwaniali do wszystkich świętych. Zapytali, czy jest drugi kierowca, bo jeśli nie ma, to będą musieli odholować auto, a ja będę musiał wrócić czymś do domu. Całe szczęście, że był ze mną drugi współpracownik. Wystawione zostało mi upomnienie za kierowanie bez uprawnień – mówi pan Paweł.
- Na miejscu nie zakończono tego postępowania, tylko wszczęto czynności wyjaśniające, żeby dokładnie sprawdzić co policjant widzi w systemie. Ponieważ była taka sytuacja, która właściwie nie mogła się zdarzyć, czyli i kierowca posiadał prawo jazdy, i zostało mu zatrzymane, więc oczywistym było to, że te zapisy się wykluczają – mówi Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
- Zapytałem policjanta, czy mogę kierować pojazdem, to powiedział, że kategorycznie nie, bo jak zatrzyma mnie kolejna kontrola, to dostanę mandat i będzie to traktowane jak recydywa – przywołuje pan Paweł.
Starostwo
Pan Paweł ponownie pojechał do starostwa w Tucholi i ponownie usłyszał, że ma ważne prawo jazdy. Na dowód, urzędnik przekazał mu zaświadczenie.
- Napisano, że posiadam uprawnienia, a zwrot zatrzymanego prawa jazdy nastąpił 18 stycznia 2017 roku – mówi mężczyzna. I dodaje: - Jak wyszedłem z gabinetu, to zobaczyłem, że jest też data odbioru 21 grudnia 2022 roku. Cofnąłem się do gabinetu i pan powiedział, że to jest data, kiedy oni poprawiali to w systemie, tak żebym miał to prawo jazdy.
Tym razem jednak pan Paweł sprawdził słowa urzędnika, ściągając na telefon oficjalną rządową aplikację mObywatel.
- Z raportu wynika, że moje prawo jazdy jest zatrzymane – mówi pan Paweł.
Podczas kolejnej wizyty w tucholskim wydziale komunikacji panu Pawłowi towarzyszył nasz reporter.
- Dzwoniłem do Warszawy, do firmy, która ma nadzór nad tym systemem. Sprawdzali i wszystko jest, że tak powiem, odkręcone. System, na którym pracuję, jest ciągle zmieniany. I to, że cały czas widniało, że dokument jest zatrzymany, wynika z tego, że my nie mamy żadnych kursów, nic. Odhaczyłem w systemie zwrot zatrzymanego prawa jazdy, ale niestety jest to niewidoczne przez policję – tłumaczył urzędnik.
Czy kłopoty pana Pawła to efekt błędu urzędnika, czy braku przejrzystości komputerowego programu? Fachowcy zarządzający systemem CEPiK przyznają, że wprowadzanie do niego danych nie jest intuicyjne i czasem sprawia kłopot.
- Jeżeli ten pan zrobił zgłoszenie w starostwie, to jedyne co przychodzi mi do głowy, to jest jakiś problem we wprowadzeniu tego w starostwie. Są to sporadyczne przypadki, rozwiązujemy je raczej indywidualnie – mówi Paweł Świętochowski, wicedyrektor departamentu, zajmującego się systemem CEPiK.
- Co do zasady proces jest tak ułożony, że te sprawy kończą swój bieg w starostwach, o ile obywatel odkryje taką rozbieżność – mówi Paweł Świętochowski.
- Wydaje mi się, że najsłabszym ogniwem w tej sprawie, osobą, która prawdopodobnie mogła popełnić błąd, był pracownik wydziału komunikacji, który nie odnotował zmiany w systemie – ocenia Konkolewski.
Panu Pawłowi udało się już skutecznie odzyskać prawo jazdy. Lecz mimo starań, skutków niefortunnego błędu nie udało się całkowicie wycofać z komputerowego systemu. W CEPiK-u figuruje adnotacja, że mężczyzna odzyskał prawo jazdy po naszej interwencji, czyli 10 marca tego roku, a nie – jak było w rzeczywistości - ponad sześć lat wcześniej.
Autor: Uwaga! TVN