Kacper pojawił się na komisariacie w Luboniu około 9.
- Stał przed budynkiem i zaglądał do środka. Jego zachowanie sugerowało, że chce wejść, natomiast coś go powstrzymuje – relacjonuje kom. Dariusz Majewski, komendant komisariatu w Luboniu.
- Chłopiec był w podartej piżamie, narzuconej kurtce i klapkach ogrodowych, a było dość zimno - opisuje funkcjonariusz.
Sytuacja zaskoczyła policjantów.
- Przyszło dziecko i mówi, że jest bite i uciekło z domu – mówi kom. Majewski.
Okazało się, że 10-latek pod chwilową nieobecność swoich rodziców uciekł z domu i przeszedł kilometr, by pojawić się na komisariacie. W domu zostawił wstrząsający, pożegnalny list.
- Na kartce napisał: „Uciekam z domu. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś, żałuję, że z wami jestem. Do widzenia” – przytacza matka Kacpra.
- Syn znalazł w sobie odwagę, której ja nie miałam przez lata. Odwagę, żeby wstać i wyjść – przyznaje kobieta.
„W tym dziecku coś musiało pęknąć”
Kacper mieszkał z ojczymem i 4-letnim bratem. W domu od kilku lat miało dochodzić do przemocy.
- Jego żona nieraz miała podbite oczy. Słychać było różne odgłosy z mieszkania, szczególnie latem, jak były otwarte okna. Płacz dzieci, wyzwiska dzieci – opowiada jedna z mieszkanek.
- Słuchać było krzyki i płacz. Przyjeżdżała policja - dodaje mężczyzna, który mieszka w okolicy.
- Bywało, że policja przyjeżdżała dwa, trzy razy w tygodniu. W tym dziecku coś musiało pęknąć. Jego psychika nie wytrzymała – uzupełnia jedna z mieszkanek.
Kacper opowiedział policjantom o karach, które stosował wobec niego ojczym.
- Zacznijmy od tej, która prawdopodobnie spowodowała, że Kacper się u nas pojawił. Dzień wcześniej musiał spać na podłodze, bez przykrycia, poduszki. Ale Kacper w nocy sięgnął po poduszkę i ojczym wszedł do pokoju, zauważył go z poduszką i obudził kopniakiem – opowiada kom. Majewski.
10-latek na komisariacie pokazał m.in. nogę i rękę.
- Widać było sińce, zadrapania. Wynik obdukcji nie budził żadnych wątpliwości – podkreśla komendant.
Kary
Relacja matki Kacpra jest wstrząsająca.
- On był karany poprzez podnoszenie za uszy, stanie z wyciągniętymi rękami. Zdarzało się, że miał stać przez całą noc. Do tego bicie paskiem i łapanie za szyję. Wszystko odbywało się u syna w pokoju, nie mogłam wtedy tam wchodzić – opowiada kobieta. I przyznaje: - Słyszałam to, jak wchodziłam -reagowałam. Stawałam w obronie syna, też dostawałam. Były siniaki, rozcięta głowa. U mnie rozcięty był łuk brwiowy, warga.
Za co dziecko było karane?
- Za złe zachowanie, czyli za przynoszenie uwag ze szkoły. Za to, że nie potrafił się w spokoju i ciszy zająć młodszym bratem. Zabawa miała polegać wyłącznie na ciszy – opowiada kobieta. I dodaje: - Zawsze jak się to odbywało, to brałam młodszego syna, żeby nie słyszał, bo starszy strasznie płakał. Wiedział, że starszemu bratu dzieje się krzywda. Był też świadkiem tego, że mąż mnie bił. Krzyczałam, płakałam. Obydwoje byli tego świadkami. Wystarczyło, że mąż tylko na nich spojrzał i bez słowa się rozchodzili.
„Człowiek uzależnia się od złych osób”
10-letni Kacper pochodzi z pierwszego małżeństwa kobiety. Jej obecny związek trwa 6 lat, przemoc ojczyma w stosunku do starszego chłopca pojawiła się, gdy na świat przyszedł ich, obecnie 4-letni, syn. Kobieta nie pracowała, mąż był przedstawicielem handlowym.
- Mam okropny żal do męża – człowiek wykształcony – psychologia, mądry – mówi matka Kacpra.
Dlaczego kobieta nie odeszła od męża?
- Ktoś kiedyś powiedział, że człowiek uzależnia się od złych osób, od psychopatów. Tak samo jak niektóre osoby żyją z alkoholikami, tak ja też w tym tkwiłam. Najgorsze jest to, że nie poszłam i nie zgłaszałam tego. Żałuję, że nie potrafiłam się postawić – przyznaje. I dodaje: - Może to jest złe, co powiem, ale skazywałam jednego syna, żeby ratować drugiego. Miałam powiedziane, że nigdy nie dostanę młodszego syna, bo jestem nieodpowiedzialna. Byłam szantażowana, miałam się słuchać, nie przeciwstawiać. Całą sobą miałam być podporządkowana temu, co mówi mąż i jego zasadom.
Matka Kacpra też potrzebuje pomocy.
- Myślę, że przed matką jest bardzo długa droga. Ta pani jest uzależniona. To pani żyjąca w domu z przemocowcem, z katem. Nie zrobiła nic, żeby tę przemoc przerwać – mówi Małgorzata Szajek, pedagog i terapeuta.
- Nie mam za złe synowi tego, co zrobił. Jestem dumna. Przykre jest tylko to, że ja nie miałam odwagi, żeby zrobić to wcześniej – przyznaje dzisiaj matka 10-latka.
Instytucje
Rodzina była znana policji. Trzy lata temu na wniosek MOPS-u miała założoną niebieską kartę, po tym jak matka została pobita przez męża. Po dwóch latach, mimo przemocy w domu, kartę jednak zlikwidowano.
- Brak było współpracy. Policja z uwagi na niebieską kartę monitorowała sytuację. Zwracaliśmy się również do szkoły. Opinie, które do nas spływały były pozytywne – przekonuje Katarzyna Andrzejczak, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Luboniu.
- Za każdym razem kiedy dzielnicowy wchodził do tego domu, zastawał wręcz wzorcową rodzinę. Raz przy kolacji, innym razem oglądającą telewizję, albo bawiącą się w coś. Taki obraz przedstawia dokumentacja zebrana w ramach tej procedury – mówi kom. Majewski.
- Nikt nie widział, co się dzieje. Policja przyjeżdżała wieczorem, starszy syn był już tak wyuczony, że wiedział, co ma mówić, żeby nie zaszkodzić rodzinie. I to był największy błąd. Starszy syn, tak samo jak ja, tkwił w jednym, wielkim kłamstwie przed wszelkimi służbami – mówi matka Kacpra.
Po przesłuchaniu chłopca na komisariacie, aresztowano ojczyma 10-latka. Młodszy syn został odebrany matce i trafił do rodziny zastępczej, Kacper z policji pojechał od razu do ośrodka wspomagania rodziny.
- Był pewien, że będzie tam bezpieczny. Czuje się dobrze, jest spokojny, uśmiechnięty. Zapewniono mu tam możliwość kontynuacji nauki zdalnej. To niezwykle inteligentny chłopiec. Robi to, co lubi, czyli czyta. Jedną z kar, jaką miał, to był zakaz czytania książek. Ciężko mi o tym mówić - przyznaje kom. Majewski.
„Przepraszam”
Matka prosi teraz Kacpra o wybaczenie.
- Jestem dumna z tego, co zrobił. Okazał się w tym wszystkim najbardziej dorosły i najbardziej mądry. Strasznie mi brakuje chłopaków. Przepraszam – kwituje.
Prokuratura postawiła ojczymowi oraz matce zarzuty popełnienia przestępstwa psychicznego i fizycznego znęcania się na osobą nieporadną ze względu na wiek. Grozi za to do 8 lat więzienia. O tym, czy dzieci będą mogły w przyszłości wrócić do matki zadecyduje sąd rodzinny. Na razie kobieta ma zakaz zbliżania się do chłopców.