Z myjni wyjechał uszkodzonym samochodem. „Usłyszałem, że miałem 30 sekund”

Myjnia
Wyjechał z myjni uszkodzonym samochodem
Pan Stanisław z myjni automatycznej wyjechał uszkodzonym samochodem. Mężczyzna był przekonany, że uzyskanie odszkodowania będzie formalnością, stało się jednak inaczej.

Niespełna dwa lata temu, pan Stanisław – emerytowany nauczyciel z Krosna Odrzańskiego, jak co roku na wiosnę, wybrał się na myjnię automatyczną, by umyć swój samochód.

- Zafundowałem sobie całkowite mycie, z podwoziem i felgami. Obsługa myjni nie jest skomplikowana, bez przesady – mówi mężczyzna.

Co wydarzyło się w myjni?

Pan Stanisław wybrał kompleksowe mycie za ponad 30 złotych, wjechał do myjni, włączył program i czekał cierpliwie. Po kilku minutach mycie zakończyło się, ale dla pana Stanisława zaczęły się poważne kłopoty.

- Samochód został umyty, przejazd był otwarty. Wszedłem, rozłożyłem lusterka i wszedłem do samochodu. Z lewej miałem zielony napis „Wyjazd”. Zacząłem wyjeżdżać i w tym momencie huk, spadła brama – opowiada Stanisław Pawlak.

Zaskoczony uderzeniem kierowca nie wyhamował od razu. Brak błyskawicznej reakcji spowodował uszkodzenia samochodu.

- Brama odbiła, poszła szyba, zrobiła się pajęczyna i przeszła na trzy czwarte dachu, idąc pod górę – opowiada mężczyzna. I dodaje: - Wyskoczył pan kierownik i powiedział: „Miał pan 30 sekund”. Na to, żeby wyjechać. Zapytałem, gdzie to jest napisane.

- Jest monitoring. Widać było na nim wyraźnie, że jak wsiadam i zatrzaskuję drzwi, to brama sobie jedzie. W samochodzie nie mogłem tego usłyszeć, a z boku miałem napis – Wyjazd – podkreśla pan Stanisław.

Mężczyzna był przekonany, że jego samochód został uszkodzony przez wadliwie działającą bramę myjni. Był pewien, że uzyskanie odszkodowania od ubezpieczyciela myjni na naprawę jego samochodu będzie formalnością. Tymczasem, ku jego zaskoczeniu – ubezpieczyciel odmówił wypłaty odszkodowania, co więcej - uznał, że winę za całe zdarzenie ponosi pan Stanisław i to z jego ubezpieczenia pokryto naprawę uszkodzonej bramy.

- Poczułem się, że robią ze mnie kretyna. Sprawa jest prosta – wyjeżdżam z myjni i zostaję przytrzaśnięty – denerwuje się mężczyzna.

Jak prawidłowo działają drzwi myjni?

Czy jest możliwe, żeby drzwi podczas wyjazdu samochodu się zamknęły i uszkodziły samochód?

- Standardowo, każdy producent drzwi garażowych, wrót wjazdowych ma zabezpieczenie tzw. dociskowe. Brama się zamyka i jak poczuje opór, to otwiera się z powrotem – tłumaczy Piotr Rycheter, producent myjni samochodowych.

- Niektórzy użytkownicy zamawiają czujnik przejeżdżający, czyli drugi czujnik na dole, i jak samochód przetnie słup światła to brama się otwiera – dodaje Rychter.

Aby opuszczająca się brama uderzyła w szybę i dach - samochód pana Stanisława musiałby częściowo wyjechać z myjni. Wcześniej jednak poruszające się auto, wjechałoby w strefę działania czujników, które zatrzymują bramę, a potem ją otwierają. Takie czujniki zamontowane są w myjni, z której feralnego dnia korzystał pan Stanisław.

Rzecznik prasowy właściciela myjni nie zgodził się na udostępnienie nam nagrania ze zdarzenia ani na rozmowę przed kamerą. Także rzecznik ubezpieczyciela odmówił wyjaśnień w tej sprawie, tłumacząc się tajemnicą ubezpieczeniową. Obie firmy zapewniały nas, że brama myjni działała sprawnie, podkreślały winę pana Stanisława.

- Nie mam szans, gdybym założył im sprawę w sądzie. Mają tylu prawników, tylu ludzi. A przekonali mnie o tym adwokaci, którzy nie chcieli wziąć mojej sprawy – mówi mężczyzna.

- Oczekuję prostego przepraszam i zdjęcia z ewidencji, że spowodowałem wypadek, tak, żebym jako emeryt nie tracił 400 czy 600 zł więcej, płacąc OC – kończy pan Stanisław.

Odcinek 7344 i inne reportaże Uwagi! można oglądać także na player.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości