Królewski Real w królewskim mieście

Największe wydarzenie sportowego sezonu w Polsce. Real Madryt zagrał z Wisłą Kraków. Nigdy jeszcze do Polski nie przyjechało tyle gwiazd futbolu.

Piłkarze madryckiego Realu przyjechali do Krakowa we wtorek zaraz po 13. Na lotnisku czekały na nich tłumy, każdy chciał zobaczyć boskiego Beckama, genialnego Zidane’a, zabójczo przystojnego Figo, supersympatycznego Ronaldo. I pozostałych „galacticos” – piłkarzy klubu, jakiego nigdy jeszcze w historii futbolu nie było. Gwiazdorzy szybko jednak schowali się w autokarze i odjechali do hotelu. Wieczorem pojawili się na treningu, który obejrzało tysiąc kibiców: na tyle zgodzili się Hiszpanie. Piłkarzy Realu strzeże się w Krakowie jak polityków, którym grozi zamach. Nie wychodzą z hotelu, zaraz po środowym meczu odlecieli do Madrytu. Oprócz siedmiuset policjantów ściągniętych z całej Małopolski, porządku na meczu pilnowało 450 ochroniarzy. To ponad dwukrotnie więcej niż przy zabezpieczaniu innych meczów. Krakowianie za wszelką cenę nie chcieli dopuścić do powtórzenia haniebnego incydentu sprzed sześciu lat. Do dziś królewskie miasto znane jest wśród zachodnich kibiców tylko z tego, co wtedy stało się na boisku Wisły. Po tym jak Real wylosował w eliminacjach Ligi mistrzów krakowską drużynę, hiszpańska prasa pisała tylko o dwóch rzeczach. O pewnym awansie swojej drużyny i zranieniu nożem Dino Baggio. Podczas meczu pucharu UEFA Wisła Kraków – AC Parma, który odbył się jesienią 1998 r., jeden ze stadionowych chuliganów rzucił z trybun rozkładany nóż, który uderzył w głowę włoskiego piłkarza. Chuligan trafił do więzienia – dostał 6,5 roku. Jednak tym razem ochrona stadionu była wyjątkowo drobiazgowa. Delegat UEFA, który w przeddzień meczu obejrzał stadion, ocenił zwięźle: - It’s very well organized. It’s OK! Organizatorzy dobrze się przygotowali, a piłkarze solidnie trenowali. Wielki mecz to wyzwanie także dla dziewczyn i żon gwiazdorów madryckich i krakowskich. Do Tomasza Grabowskiego, który strzyże piłkarzy Wisły, przyjechał bramkarz Radosław Majdan ze swoją narzeczoną, wschodzącą gwiazdą pop – Dodą Elektrodą. Radek Majdan, choć znany ze swojej troski o fryzurę, nie miał w przeddzień meczu głowy do tego, żeby sobie ją poprawić. Myśli tylko o strzałach, które przyjdzie mu obronić. Czy obroni też strzały, które pośle mu inny amator zmian fryzur David Beckham? Tomasz Grabowski nie ma wątpliwości, który z piłkarzy jest lepszy. - To nie Majdan wzoruje się na Beckhamie – komentuje uwagi prasy na temat dziwnej zbieżności zmian fryzur obu piłkarzy. – Jest odwrotnie. Kiedy Beckham przyjedzie teraz do Krakowa, będzie miał okazję obejrzeć, jak wyglądają mistrzowie, i niedługo zobaczymy go w rozjaśnionych włosach, takich, jakie ma Radek.

podziel się:

Pozostałe wiadomości