Sprawą zastrzelenia Dariusza Nawary przez policjanta zajmowaliśmy się w UWADZE! kilka tygodni temu. Przypominamy reportaż
Eksperyment procesowy
Dariusz Nawara zginął w okolicach stadionu biathlonowego w Kościelisku. Został zastrzelony z policyjnej broni. Kula przebiła czaszkę. Mężczyzna zmarł na miejscu.
- Chcielibyśmy wiedzieć, co zaszło. Jeśli on uciekał, to, po co do niego strzelano? Trzeba było go złapać, a nie strzelać do niego – mówi teść ofiary.
Przeprowadzony na miejscueksperyment procesowy miał wyjaśnić okoliczności śmierci 28-latka.
- Policjanci wywnioskowali, że mają do czynienia ze złodziejem, który szykował się do kolejnej kradzieży i chcieli go zatrzymać. Sytuacja była dynamiczna. W trakcie interwencji padł strzał w kierunku zatrzymywanej osoby – opowiada mł. insp. Sebastian Gleń z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
- Przedmiotem śledztwa jest ustalenie okoliczności, w jakich doszło do zdarzenia. Była to noc, to teren grząski. Nie można wykluczyć, że doszło do potknięcia i przypadkowego strzału – dodaje Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Eksperyment procesowy nie dał jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego policjant wystrzelił do młodego chłopaka. Do tej pory nie ma też pewności, co 28-latek robił w miejscu tragedii.
Nie było pewności, kto zginął
Rodzina o śmierci 28-letniego Dariusza dowiedziała się następnego dnia z gazet.
- Nikt nie może zrozumieć, dlaczego strzelali. Dlaczego go nie obezwładnili? On nie był agresywny, nie zagrażał nikomu – mówi Stanisława Strama, siostra zastrzelonego Dariusza i dodaje: Był ode mnie 13 lat młodszy. Kochałam go jak syna. Wszystkim nam go będzie brakowało.
To właśnie siostra Dariusza pojechała na miejsce tragedii i na policję. Nadal nie było pewności, czy ofiarą jest jej brat. Konieczna była wizyta w prosektorium.
- Bałam się tego widoku. Myślałam, że może wystarczy, że rozpoznam jego ubrania, jednak musiałam się zmierzyć z tym widokiem. Pokazali mi jego twarz, a ja dalej nie byłam pewna. Umysł podpowiadał: to nie może być on, to nie może być prawda! – wspomina Stanisława Strama.
Dariusz pracował na budowie, jako cieśla. Razem z narzeczoną planowali ślub. To właśnie ona, kilka dni po tragedii, znalazła łuskę z wystrzelonego naboju. Miejsce, w którym leżała, może świadczyć o tym, że strzał padł z bliska. Policjanci twierdzą, że mężczyzna szedł z kanistrem, aby ukraść paliwo z maszyn budowlanych. Do kradzieży jednak nie doszło.
Przypadkowy wystrzał?
Teren, na którym trwał pościg, to grząskie mokradła z wystającymi korzeniami. Prawdopodobnie było zupełnie ciemno. Czy takie warunki mogły sprawić trudności młodemu policjantowi z siedmioletnim stażem pracy?
- Broń sama z siebie nie wystrzeli. Wyciągając broń, nigdy nie trzymamy palca na spuście. Zdarzają się przypadkowe wystrzały, ale to bardzo rzadkie sytuacja, które zdarzyć mogą się osobom z małym doświadczeniem – tłumaczy Zbigniew Brzozowski, instruktor strzelectwa.
Policjant, który strzelał, to doświadczony funkcjonariusz. Służył w wydziale kryminalnym zakopiańskiej policji.
- W Małopolsce każdy policjant musi strzelać na strzelnicy nie rzadziej niż raz na kwartał. To są umiejętności nabyte, które się doskonali podczas szkoleń – tłumaczy mł. insp. Sebastian Gleń.
Pomimo wielu pytań, nie uzyskaliśmy odpowiedzi, kiedy policjant ostatni raz trenował z bronią i czy powodem tragedii mogą być braki w wyszkoleniu.
Prokuratura do tej pory nie poinformowała o postawieniu zarzutów w tej sprawie. Sprawa jest wyjaśniana, pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Policjanci, którzy brali udział w tej akcji, przebywają na zwolnieniach lekarskich, nie wyciągnięto wobec nich żadnych konsekwencji służbowych.