Komendant Andrzej Nowak miał w Prokuraturze Rejonowej w Rudzie Śląskiej sprawę. Chodziło o podejrzenie, że wyniósł z terenu centrum ratownictwa kostkę brukową. Komendant nie przyznał się do winy. W prokuraturze w jego obronie stanął wiceprezydent Gliwic. Zeznał, że komendant poprosił go o możliwość zabrania kostki na własną budowę. W zamian chciał oddać podobną kostkę za kilka dni. Prokuratura umorzyła sprawę. - Nie wykazano, że zabrał kostkę w celu przywłaszczenia i umorzono postępowanie wobec stwierdzenia, że czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego – mówi Krystyna Zagawa z Prokuratury Rejonowej w Rudzie Śląskiej. Jednak prezydent miasta nie wydał formalnej zgody na zabranie kostki przez komendanta. Ukarał go naganą. Komendant natomiast zabrał się za swoich podwładnych, którzy poinformowali wydział kontroli gliwickiego magistratu o nieprawidłowościach w straży rządzonej przez Andrzeja Nowaka. Trójka strażników straciła pracę. Komendant znalazł absurdalne powody. - Oficjalnym powodem była utrata kwalifikacji strażnika miejskiego – mówi Piotr Grabowski, zwolniony z pracy strażnik miejski. Piotr Grabowski został uznany za niezdolnego do pełnienia służby, bo nie zrobił 40 pompek w ciągu minuty, Joanna Osiej – bo w tym samym czasie nie była w stanie zrobić 40 ”brzuszków”. Danuta Maruda została zwolniona za to, że udając się do urzędu miasta samowolnie opuściła miejsce pracy. Kiedy sąd przywrócił Joannę Osiej do pracy, komendant natychmiast przesunął ją do innych obowiązków. Teraz w mundurze czyści korytarze i ubikacje. Komendant nie zgodził się na spotkanie. Nie mogliśmy go zapytać nie tylko o obecne wydarzenia, ale także o czasy, gdy był policjantem. Wtedy to właśnie pobił się ze strażnikiem miejskim. Prawomocny wyrok skazujący zapadł, gdy Andrzej Nowak był już komendantem straży. Według ustawy o strażach gminnych powinien wtedy rozstać się ze służbą. Ale prezydent miasta stwierdził, że komendant w przeciwieństwie do swoich podwładnych to nie funkcjonariusz służby mundurowej, tylko pracownik samorządowy. - To luka w ustawie, że komendanta nie dotyczy to, co dotyczy wszystkich pracowników straży – przyznaje prezydent Gliwic Zygmunt Frankiewicz. Zwolniony przez komendanta Piotr Grabowski napisał pismo do ministerstwa sprawiedliwości. Odpowiedź była niemal natychmiastowa. Prokuratura Okręgowa w Katowicach zbada, czy komendant jako pracodawca uporczywie i nagminnie łamie prawo pracy. Przeczytaj także:Straż miejska! Kryć się!Wpadki warszawskiego RatuszaSkorumpowane przed sądemPijackie życie prowincjonalnych notabli