O tajemniczym zaginięciu Haliny G. i podejrzeniu popełnienia zbrodni przez jej byłego męża Janusza G., opowiadaliśmy kilka miesięcy temu. Przypominamy reportaż TUTAJ
Bez śladu
Pani Halina była pielęgniarką. Po rozwodzie sama wychowywała dwóch synów. Rodzina nie najlepiej wspomina byłego męża kobiety.
- On był mało rodzinny, nie lubił spotykać się z rodziną. Czasem z siostrą i szwagrem jechaliśmy tam w odwiedziny, to nigdy nie wyszedł żeby się przywitać, nie był zadowolony, że rodzina przyjechała – opowiada Jadwiga Prorok, ciocia Haliny G.
- Nie miała z nim lekko. On uważał, że dziecko i żona mu niepotrzebne. Oddalali się od siebie z czasem – dodaje Anna Prorok, kuzynka Haliny G.
Choć od zaginięcia Haliny G. minęło kilka lat, rodzina wciąż nie może się z tym pogodzić.
- Od czasu jej zniknięcia spotykamy się rodzinnie, rozmawiamy o niej i wspominamy. Cały czas mamy nadzieję, że godnie ją pochowamy i zapalimy znicz. Do tej pory nie ma nawet symbolicznego grobu – ubolewa ciocia Haliny G.
Do dziś nie odnaleziono ciała kobiety.
- To, że zabił jest pewne. Pytanie tylko, gdzie jest ciało. Sami nie wiemy, czy lepiej wiedzieć, co jej zrobił, czy tylko znaleźć ciało i ją pochować – zastanawia się Anna Prorok.
Janusz G. przez lata pozostawał na wolności.
- Nie może budzić żadnych wątpliwości fakt, że Janusz G. pozbawił życia Halinę G. i ukrył jej zwłoki w nieustalonym miejscu. Zaplanował zbrodnię od początku do końca. Wnoszę o karę dożywotniego pozbawienia wolności – mówiła na sali sądowej Beata Piotrowicz z Prokuratury Okręgowej w Krośnie.
- Oskarżonemu zarzuca się zbrodnię doskonałą. Jak na osobę z takim wykształceniem, zajmującą się skupem złomu, zarzut jest nad wyraz przestrzelony. Pewnym jest, że pani Halina jest nieobecna. Nie możemy znaleźć jej ciała, koronnego dowodu w sprawie – ripostował Krzysztof Mysza, obrońca Janusza G.
Mąż pani Haliny przed sądem odpowiadał z wolnej stopy. Twierdził, że nie ma nic wspólnego z zaginięciem byłej żony.
- Wszyscy, począwszy od szeregowego policjanta są przekonani, że to ja zabiłem. Czy nikt nie bierze pod uwagę, że może porwał ją Ukrainiec? Albo wyjechała na Baleary? – mówił podejrzany.
Według prokuratury motywem zabójstwa był konflikt o podział majątku po rozwodzie. Przed sądem cywilnym toczyła się sprawa o podział działki.
- To działka budowlana w centrum miasta, na której aktualnie znajduje się skup złomu i magazyny. Działka została wyceniona na około milion złotych – mówi Maciej Kiełtyka, adwokat, pełnomocnik Haliny G.
Sąd uznaje winnym
Na podstawie zebranych dowodów prokurator ustalił, że nocą, gdy doszło do zaginięcia Haliny G. jej były mąż miał podjechać pod dom samochodem dostawczym, wejść do środka i zaatakować kobietę ostrym narzędziem. Potem miał usiłować zatrzeć widoczne ślady krwi, zawinąć ciało kobiety w dywan i zanieść do samochodu. Tej nocy samochód dostawczy Janusza G. wjechał na złomowisko.
- Słyszałam tej nocy jakieś hałasy. Coś jakby zasuwanie metalowych, ciężkich drzwi i głuchy pogłos. W tygodniu potem policja szukała intensywnie czegoś na złomowisku – mówi mieszkająca nieopodal złomowiska kobieta.
Złomowisko i tereny wokół niego wielokrotnie przeszukano, tak, jak trasę przejazdu samochodu. Jednak do dziś nie odnaleziono ciała ofiary.
- Policja prowadziła różne działania. Z psami, georadarami, ale nikt nie wie, co pod tymi magazynami może być ukryte i nigdy się tego nie dowiemy – uważa Arkadiusz Augustyn, brat Haliny G.
- Różne scenariusze są zakładane, ale dla mnie najbardziej prawdopodobne jest, że rozpuścił ciało w kwasie z akumulatorów, które skupował – dodaje mieszkaniec Jasła.
Po długim procesie przed Sądem Okręgowym w Krośnie zapadł wyrok. Janusz G. został uznany winnym zabicia byłej żony i skazany na karę 25 lat pozbawienia wolności.
Wyrok nie jest prawomocny, obie strony złożyły apelację.