Prokuratura Rejonowa w Tucholi postawiła Natalii Z. zarzut zabójstwa swojego nowo narodzonego dziecka.
- Z sekcji zwłok wynika, że była to córeczka, która w momencie porodu jeszcze żyła – mówi prokurator Marcin Przytarski.
W domu podczas porodu oprócz Natalii byli obecni jej partner, ich niespełna dwuletnia córka Amelia, brat Błażeja i matka mężczyzn. Dlaczego nikt nie słyszał jak rodziło się dziecko? Czy rodząca w bólach kobieta mogła ukryć i zatuszować cały poród?
Ukrywana ciąża?
Historia poruszyła Daniela Laknera, adwokata Natalii z urzędu. Wątpliwości, co do całej sprawy skłoniły mecenasa, by powiadomić redakcję Uwagi TVN.
- Ten poród przyszedł nagle, rano. Ta kobieta pamięta zdarzenie do momentu przyjścia na świat dziecka. Nie pamięta mycia dziecka, a dziecko było podobno umyte. Nie pamięta też odcięcia pępowiny. Nie zajmowała się dzieckiem po porodzie – wylicza mec. Lakner.
Dlaczego Natalia ukrywała ciążę?
- Może bała się o niej powiedzieć? Nie wiem, co tam się wydarzyło – zastanawia się Irena, matka Natalii Z. i zaznacza: Myślę, że jej partner wiedział o dziecku. Jak można spać z kimś i nie wiedzieć, że ta osoba jest w ciąży?
„Pięć dorosłych osób w domu i nikt nic nie wie”
Pan Alfons, ojciec Błażeja i niedoszły teść Natalii twierdzi, że syn dowiedział się o ciąży, kiedy zostały znalezione zwłoki dziecka.
- Ona się nie przyznawała do ciąży, twierdziła, że w niej nie jest. Potem powiedziała, że ma guz na macicy.
W taką wersję nie wierzy matka Natalii Z.
- Pięć dorosłych osób w domu i nikt nic nie wie. Wszystko zostało posprzątane i to wszystko miała zrobić sama Natalia. Później do mnie dotarło, że mieli cztery godziny, żeby ustalić sobie jakaś wersję – mówi pani Irena.
- To nie jest standardowa sytuacja. Mamy dużo rzeczy do wyjaśnienia. Jest dużo czarnych plam. Po pierwsze chodzi o stosunki w tej rodzinie i fakt ukrywania ciąży. Druga rzecz to sam przebieg porodu, niezawiadomienie pogotowia – zwraca uwagę mec. Lakner i podkreśla: Uważam, że wersja mojej klientki jest na tyle przekonująca, że można powiedzieć, że nie mogła sama urodzić dziecka, ktoś musiał jej pomóc.
Natalia znała swojego partnera około trzy lata. Związek był burzliwy. Kilka razy wyprowadzała się do swojej matki, także po urodzeniu córki Amelii. Oprócz złych stosunków z Błażejem miała mieć problemy z niedoszłą teściową Barbarą G.
- Nie wierzę, że córka to zrobiła. Wiem, jak opiekowała się Amelką. Za wszelką cenę ją chroniła. Zawsze mówiła, że nie pozwoli, żeby się tam wychowywana. Tam codziennie jest alkohol – mówi pani Irena i dodaje, że miała duże zastrzeżenia do związku córki: On obracał się w kręgach, gdzie były narkotyki, trzymał się z takimi kolegami. Teraz się dowiedzieliśmy, że oni Natalię zastraszali. Zastraszali, że nie zobaczy już Amelki. Ona próbowała wyrwać się z tego środowiska. Słyszeliśmy, że on ją wyrzucał z domu w nocy z małym dzieckiem.
Barbara G. została aresztowana trzy dni po porodzie.
- W sprawie pojawiła się kolejna osoba, której przedstawiono zarzut podżegania do zbrodni zabójstwa, czyli nakłaniania do zabójstwa – mówi prokurator Marcin Przytarski.
„Odarta z godności, upodlona”
Zdaniem mec. Lakner jego klientka od początku została niesprawiedliwie potraktowana.
- Ona od razu została skazana. Nie dano jej żadnej szansy na wyjaśnienie okoliczności. Potraktowano ją niehumanitarnie. Została odarta z godności, upodlona. Po porodzie nie miała rzeczy na przebranie, środków higienicznych, czy zapewnionej opieki medycznej. Została pozostawiona sama sobie. Bardzo źle się czuła fizycznie i psychicznie. To jak potraktowano tę kobietę urąga wszelkim standardom. Ona powinna trafić do szpitala.
Natalia Z. po porodzie w drodze do izby zatrzymań została zawieziona na kilkadziesiąt minut na oddział ginekologii szpitala w Więcborku.
- Policja poprosiła mnie, żebym zbadał pacjentkę i ustalił, czy niedawno rodziła. Zbadałem ją, miała drobne rany, które opatrzyłem. Jej stan nie wymagał tego, żeby została na oddziale – twierdzi lek. med. Bogusław Delikat, ginekolog, położnik w szpitalu w Więcborku.
Po dwóch dobach spędzonych na izbie zatrzymań, kobietę z bólami brzucha zabrała karetka pogotowia, tym razem do szpitala w Tucholi.
- Pacjentka miała zabieg łyżeczkowania. Za tydzień, dwa mogłoby pojawić się zakażenie połogowe, mogłoby też dojść do krwotoku. To wymagało interwencji medycznej. Kobieta była przygnębiona i potrzebowała rozmowy z psychologiem. Starałem się to załatwić, ale nie zdążyłem ze względu na eskortę policyjną – mówi lek. med. Rafał Nowacki, ginekolog, położnik ze szpitala w Tucholi.
Natalia została aresztowana na trzy miesiące i osadzona w zakładzie karnym w Grudziądzu, gdzie znajduje się zamknięty oddział ginekologiczno-położniczy.