Prokuratura Regionalna w Gdańsku skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko lekarzowi ze szpitala w Świeciu. Ginekologowi zarzuca się narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia dziecka Karoliny Dynkowskiej, która w styczniu 2016 roku została odesłana ze szpitala w dziewiątym miesiącu ciąży.
Gdy kobieta powróciła do tego samego szpitala, lekarz, mimo niepokojących wskazań badania KTG, miał nie podjąć decyzji o natychmiastowym ratowaniu dziecka. Dotychczas Sąd Lekarski ukarał ginekologa naganą. Teraz o winie i karze lekarza zdecyduje sąd powszechny. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Stracili dziecko, winą ginekologa
Pani Karolina trafiła do szpitala w Świeciu w ostatnim miesiącu ciąży w styczniu 2016 roku. Była zaniepokojona, bo przestała czuć ruchy dziecka. Lekarz wykonał USG i wysłał kobietę do domu. - Kazał nam iść do domu, bo jest „okej” – wspomina kobieta.
Jednak niepokój przyszłej matki nie osłabł. Pani Karolina wróciła do tego samego szpitala jeszcze tego samego dnia. Tam dyżurował ginekolog, który badał ją wcześniej. Tym razem zlecił badanie KTG, które polega na monitorowaniu czynności serca płodu oraz skurczów. Pani Karolina spędziła podłączona do aparatury aż dwie godziny. Jak się późnej okazało, to był ostatni moment, by uratować dziecko. Córeczka państwa Dynkowskich zmarła.
- Godzina wcześniej cesarki, albo półtorej, i byłoby wszystko dobrze. Jeszcze do doktora mówiłam: „Co pan najlepszego zrobił”. Zrobił się czerwony i powiedział, że córka będzie miała jeszcze dzieci – mówiła Bożena Drewkowska, babcia zmarłej dziewczynki w rozmowie z reporterem Uwagi!.