Dyrektor Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu odwołany

TVN UWAGA! 4016306
TVN UWAGA! 4016306
Rada Społeczna opolskiego WCM przegłosowała w piątek wniosek o odwołaniu dyrektora Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu. Zarząd stawia dyrektorowi Piskozubowi zarzut, że o tragicznym zdarzeniu dowiedział się dopiero z mediów. Ma to związek ze śmiercią dwuletniego Szymona w tym szpitalu.

„Straciliśmy zaufanie do Pana dyrektora, oceniliśmy, że nie był dostatecznie zaangażowany w działania związane z ochroną dobrego imienia WCM i jego pracowników” – poinformował Uwagę dr Roman Kolek, wicemarszałek województwa opolskiego. Jednocześnie wicemarszałek potwierdził, że od poniedziałku na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym jest wprowadzony dodatkowy dyżur pediatry a w przyszłości, na korytarzach SOR będzie założony monitoring.

Do redakcji Uwagi! TVN zgłosili się zrozpaczeni rodzice, twierdząc, że ich chory syn został zlekceważony przez lekarza i ratownika medycznego. 1 listopada na szpitalny oddział ratunkowy opolskiego WCM-u. trafił dwuletni Szymon. Chłopczyka bolał brzuch, był bardzo osłabiony, wymiotował, miał problemy z utrzymaniem równowagi. Rodzice dwuletniego Szymona ponad godzinę czekali na izbie przyjęć Wojewódzkiego Centrum Medycznego w Opolu, aż chłopcem zajmie się lekarz. Pomoc nadeszła dopiero wtedy, gdy dziecko straciło przytomność. Dziecko zmarło mimo godzinnej reanimacji. Prokuratura bada śledztwo w kierunku myślnego spowodowania śmierci. Ordynator SOR-u opolskiego szpitala twierdzi, że chłopiec został zakwalifikowany jako pacjent „niepilny”, czyli taki, który może czekać kilka godzin. Według niego, ratownik medyczny i lekarka ocenili stan chłopca, jako dobry i ordynator nie widzi w ich pracy żadnych uchybień. - Lekarka "rzuciła okiem" i zobaczyła, że dziecko jest przytomne. Nic nie wskazywało, żeby trzeba było alarmować wszystkich lekarzy. To było dziecko z typowymi objawami: wymioty, biegunka. Takich dzieci przyjmujemy 5-10 dziennie. Znając dziś nieoficjalne wyniki sekcji zwłok mogę powiedzieć, że prawdopodobnie szanse na uratowanie tego dziecka były żadne. Nawet gdyby otrzymało pomoc natychmiast, a nie po kilkunastu czy kilkudziesięciu minutach – powiedział nam Marek Dryja, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego. Dla rodziców Szymka śmierć synka jest wciąż, jak koszmarny sen. Nie mogą uwierzyć, w to, co się stało.

podziel się:

Pozostałe wiadomości