Dorota Fabiszewska i Roger Berent są parą od czterech lat. Dorota od dziecka ma nabyte porażenie czterech kończyn i wymaga stałej opieki. Odkąd musieli wynająć mieszkanie na drugim piętrze bloku w Czarnej Białostockiej ich życie jest jeszcze trudniejsze. Jeszcze cztery lata temu Dorota była bardziej samodzielna, bo para mieszkała wspólnie z ojcem dziewczyny na parterze, w bloku obok. Dorota sama wywalczyła dofinansowanie na podjazd i zdobyła pieniądze na drzwi otwierane elektrycznie, a Roger pracował. Jednak ojciec coraz częściej upijał się i wszczynał awantury, więc musieli się wyprowadzić. Teraz Dorota jest skazana na pomoc Rogera, który musi znosić i wnosić wózek na drugie piętro, choć lekarze zabronili mu dźwigać przedmioty ważące więcej niż pięć kilogramów. - Staramy się żyć, jak inni – mówi Roger Berent. – W domu Dorota potrafi zrobić wszystko, ja mógłbym iść do pracy. A jest coraz gorzej. Ona jest w 100 procentach uzależniona ode mnie. Bywało już tak, że nie mogłem dźwigać i siadałem na schodach, a Dorota sama chwytała się poręczy, żeby wspinać się z wózkiem. Dorota od dziewięciu lat jeździ na warsztaty terapii zajęciowej. Jest bardzo lubiana, ma wielu przyjaciół. Gdy mieszkała na parterze docierała na zajęcia jeździła sama, teraz jest skazana na pomoc Rogera. Para od czterech lat szuka lokum na parterze. Roger nagrał film i apel o pomoc umieścił w Internecie. Konkretnych ofert na razie nie ma. Urzędnicy umieścili Dorotę i Rogera na liście oczekujących na lokal komunalny. Burmistrz Czarnej Białostockiej przyznaje jednak, że nie wiadomo, kiedy takie mieszkanie się znajdzie. - Dorota powiedziała mi kiedyś, że jak tak dalej będzie, to się rozstaniemy – mówi Roger Berent. – Ona pójdzie do domu opieki, ja znajdę sobie kogoś zdrowego. Jesteśmy razem już cztery lata. Jak mógłbym coś takiego zrobić?