Według oficjalnej wersji przedstawionej przez śledczych motywem zabójstwa Jan Boguckiego był luksusowy samochód, który bandyci chcieli ukraść taksówkarzowi. - Ofiara jak i sprawca wcześniej się znali. Pod pozorem dalekiego kursu poza Warszawę, zwabił on ofiarę do mieszkania na warszawskim Wilanowie i tam razem z drugim zatrzymany, wspólnie i w porozumieniu, dokonali zabójstwa taksówkarza. Zadali kilka ciosów butelką w głowę. Również dusili ofiarę – mówi Paweł Wierzchołowski, Prokuratura Rejonowa Warszawa Mokotów. Rok temu Jan Bogucki zmienił samochód. Luksusowy mercedes miał być gwarancją lepszych zleceń i wyższych zarobków. - Mąż wziął bardzo wysoki kredyt na ten samochód pod hipotekę mieszkania. To w sumie było dla męża całe życie. Bardzo dbał o ten samochód. Nie zostawiał go nigdzie nawet na chwilę bez opieki – mówi żona taksówkarza. - On się bał zostawić ten samochód gdziekolwiek. Nawet jak przyjechał do mnie, to dzwonił czy zejdę do niego przed blok pogadać – mówi Leszek Szerszeń, przyjaciel zamordowanego. Policja twierdzi, że taksówkarz i zabójcy byli znajomymi. Ale według bliskich, Jan Bogucki miał kontakt z oprawcami tylko raz, podczas kursu, kilka miesięcy temu. Ponownie bandyci odezwali się dwa dni przed zabójstwem. - Widziałem się z nim jakieś trzy godziny przed śmiercią. Wspominał, że wieczorem będzie miał daleki kurs. Mówił też, że pasażerowie jakoś mu nie odpowiadają, czuł niepokój. Oni próbowali już wcześniej zamówić ten samochód, żeby przyjechał dokładnie ten kierowca – wspomina Maciej Parjaszewski, kierownik ds. komunikacji Sawa Taxi. - Sprawa jest dziwna. Zabić człowieka tylko po to, żeby ukraść samochód? To jest dość niespotykane. Do tego, żeby go ściągnąć do wynajętego mieszkania i tam go przetrzymywać? Przypuszczam, że samochód nie był powodem ataku – mówi policjant znający szczegóły śledztwa. - Janek był nieufnym człowiekiem i sam nie wszedłby do tego mieszkania. Musiał zostać wprowadzony pod groźbą albo siłą – uważa Leszek Szerszeń, przyjaciel zamordowanego. Policja zatrzymała trzy osoby podejrzane o udział w zabójstwie taksówkarza. Pomysłodawcą i głównym wykonawcą zbrodni miał być Mariusz O. 30-latek był w przeszłości podejrzany o oszustwa, od pół roku poszukiwano go listem gończym. - Między innymi zarzucono Mariuszowi O. popełnienie oszustwa na kwotę 20 tysięcy złotych, inny czyn dotyczy oszustwa na kwotę 15 tys. złotych. Kolejny - 181 tys. 980 złotych. Kolejne dotyczy strat w wysokości 20 tys. złotych – mówi Tomasz Kulpa, Prokuratura Rejonowa w Grójcu. - Tu jest jakaś tajemnica. Ten człowiek kłamie, kogoś osłania. Tam ktoś jeszcze był – mówi przyjaciel zamordowanego. - Boję się, że mnie zamordują a syn zostanie sam, albo syna zamordują, a ja zostanę sama – mówi żona taksówkarza. Policja właśnie zatrzymała kolejne osoby zamieszane w zabójstwo taksówkarza - dwóch paserów, którzy kupili skradzionego mercedesa oraz kolegę morderców, który miał wiedzieć o zbrodni. Według śledczych to koniec zatrzymań w tej sprawie.