Tydzień temu mieszkaniec Sanoka zgłosił na policję zaginięcie żony. Niezależnie od tego, szukał jej na własną rękę. W piątek odnalazł jej zwłoki w małym domu, niedaleko sanockiego dworca. Obdukcja wykazała, że śmierć nastąpiła wskutek przecięcia tętnicy ramieniowej prawej ręki i dwóch żył w zgięciu łokciowym. - Policjanci zaczęli szukać właściciela lokalu – mówi Katarzyna Wojtowicz z Komendy Powiatowej Policji w Sanoku. – Okazał się nim 23-letni mieszkaniec Sanoka, Tomasz Ś. Ostatni raz Stefanię G. widziano właśnie w towarzystwie Tomasza Ś. w jednym z pubów w Sanoku. - On wyglądał na pijanego, a ona na bardzo smutną – mówi pracownica pubu. – Wydawało mi się, że miała załzawione oczy. Wyglądało, jakby była pijana. Tomasz Ś. mimo młodego wieku, od dawna był znany policji. Był skazany za rozboje i kradzieże. Stwierdzono, że jest uzależniony od alkoholu oraz że cierpi na zaburzenia osobowości. Brał udział w zajęciach terapeutycznych, programach resocjalizacyjnych, gdzie dostawał nagrody za dobre sprawowanie. Rok temu został przedterminowo zwolniony z więzienia. Odbył tylko połowę kary. - Warunkowe przedterminowe zwolnienie zostało udzielone Tomaszowi Ś. zgodnie z prawem – mówi Marek Nowak z Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu. – Co do uzależnienia od alkoholu, mam opinię zakładu karnego, z której wynika, że uczestniczył w spotkaniach klubu Anonimowych Alkoholików. Kwestia innych chorób z tej opinii nie wynika. Do końca nigdy nie da się przewidzieć, co komu w głowie gra. Ludzie, którzy znali Tomasza Ś., bywalcy pubów, do których chodził, mówią, że sprawiał wrażenie człowieka niezrównoważonego. Jego dawny pracodawca mówi o nim, że był nadpobudliwy. - Zawsze czegoś szukał, potrafił porzucić stanowisko pracy i pójść gdzieś indziej. Nie zawsze umiał skupić się na pracy – mówi Witold Szarzyński, pracodawca Tomasza Ś. – Pracował na kabinach lakierniczych, ale został zwolniony dyscyplinarnie, bo nie zgłosił się do pracy. Zdaniem lekarza, który miał kontakt z Tomaszem Ś., gdy ten przebywał w więzieniu, mężczyzna powinien być pod ciągłą kontrolą psychiatrów. Taki nakaz mógł wydać sąd, warunkowo zwalniając Tomasza Ś. z więzienia. - Jedna rozmowa konsultacyjna na pewno sprawy nie rozwiązuje – mówi Andrzej Kuzin, psychiatra z Poradni Zdrowia Psychicznego w Sanoku. – Potrzebna jest systematyczna kontrola. Sądy stosują praktyki typu nakazu leczenia w warunkach ambulatoryjnych. Tomasz Ś. przebywa w areszcie. Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa. Grozi mu 25 lat więzienia lub dożywocie. Sędzia uznał go za szczególnie niebezpieczną osobę o dużych odchyleniach psychicznych. Przeczytaj także:Zabójstwo na przepustceMorderca uciekł ze szpitalaDlaczego zabójca jest na wolności?Łatwo zabić, łatwo uciecZabił swoją żonę i dzieci