Była sobota. Pierwszy dzień ferii. Jadzia była w domu z rodzicami. Matka i ojciec pili alkohol. - W dniu zdarzenia przebywali w domu oboje rodziców. Podejrzany i matka dziewczynki. Z ustaleń wynika, że na godzinę czy dwie zanim dziewczynka podjęła próbę samobójczą, między rodzicami doszło do awantury - mówi Małgorzata Wojciechowicz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Kiedy rodzice kłócili się w kuchni, dziewczynka w swoim pokoju wiązała pętlę na wełnianym szaliku. - Mąż ją odciął. Ja tylko widziałam jak ona leżała już na podłodze – mówi matka dziewczynki. Dlaczego Jadzia chciała umrzeć? Co doprowadziło ją do takiego stanu? Prokuratura postawiła ojcu dziewczynki zarzut psychicznego znęcania się nad rodziną. Zanim Jadzia powiesiła się, samobójstwo próbował popełnić jej brat. Jednak rodzina broni ojca. - To jest wina szkoły. Nie nasza – twierdzi matka - A to jej tornister zabrali, a to ją zbili. Kurtkę jej ściągnęli. A ona przychodziła do domu i nic nie mówiła. Same dzieci się wypowiadały, że one nie chciały przy niej stać, bo ma HIV-a, że ona śmierdzi. Jadzia była szykanowana w szkole. Przezywano ją. Trwało to prawie sześć lat. - Przede wszystkim rodzice muszą zająć się własnymi dziećmi i się nimi opiekować. Nie puszczać do szkoły w takim stanie, w jakim dziecko nie powinno iść – uważa Elżbieta Ciuksza, pedagog szkolny. W szkole Jadzia nie żaliła się na rodzinę. A w domu nie skarżyła się na to, co działo się w szkole. - Nie mieliśmy w tej sprawie żadnych sygnałów - powiedziała Grażyna Bycharska z Kuratorium Oświaty w Szczecinie. Kto więc odpowiada za śmierć dziewczynki?