UWAGA! udowodniła, że jeden z kieleckich psychiatrów, Tadeusz S., za niewielkie pieniądze wydaje zaświadczenia o zaburzeniach psychicznych. Nasz reporter zapłacił 200 zł za zaświadczenie, dzięki któremu mógł odroczyć rzekome przesłuchanie w prokuraturze. - Napiszę panu, że się pan leczy z powodu zespołu… jakiegoś tam… nasilonego zespołu lękowego… z komponentą depresyjną… o! coś takiego – wymyślił na poczekaniu psychiatra Tadeusz S. – Dopiszę też, że kuracja rozpoczęła się miesiąc temu i nie powinien pan uczestniczyć w przesłuchaniu. Ten sam lekarz wystawiał zaświadczenia Bogdanowi K., który 14 lat temu śmiertelnie pobił swoją konkubinę. Opinie lekarskie stwierdzały, że pobyt za kratkami Bogdana K. byłby dla niego niekorzystny. Sąd nie miał wątpliwości, co do winy mężczyzny i skazał go na pięć lat więzienia. Jednak zabójca nigdy tam nie trafił – skutecznie zasłaniał się zaświadczeniami i opiniami lekarskimi. - Jeśli opinia nie budziła zastrzeżeń pod względem prawnym, to dla sądu była ona wiarygodna - twierdzi Małgorzata Wasylczuk, sędzia wizytator z Sądu Okręgowego w Warszawie. – A zweryfikowanie, czy zaświadczenie zostało nabyte w sposób legalny, czy nie, jest bardzo skomplikowane – dodaje kobieta. Bogdana K. badało kilkunastu lekarzy. Zdaniem większości, przestępca mógł odbyć karę. Jednak sąd brał pod uwagę opinie psychiatrów z kieleckiego szpitala – jednym z nich był Tadeusz S. Film z nagranym wręczeniem łapówki za zaświadczenie widziała także wicedyrektor szpitala Ewa Dominiczak: - Sytuacja jest niezręczna… jestem bardzo zaskoczona. Porozmawiam z lekarzem. Jeśli sprawa się potwierdzi zostaną prawdopodobnie podjęte kroki dyscyplinarne lub prawne. Mimo dowodu, jakim jest nagranie na ukrytej kamerze, sędzia Małgorzata Wasylczuk stwierdziła, że nie może obiecać wszczęcia postępowania, bo… nie jest prokuratorem. Prawo jednak jasno mówi, że sąd ma obowiązek powiadomić prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. Profesor prawa Jan Widacki powiedział UWADZE!, że jeśli sąd tego nie czyni, można go podejrzewać nawet o przestępstwo poplecznictwa. Kieleccy psychiatrzy pomagają unikać kary 3,5 roku więzienia znanemu policji paserowi samochodów. Sławomirowi K. sąd ośmiokrotnie udzielił przerwy w odbywaniu kary. Z ostatniej przerwy nie wrócił. Teraz jest ścigany listem gończym. To tylko początek dziennikarskiego śledztwa UWAGI! W drugiej części reportażu pokażemy państwu jak bezkarni czują się lekarze, nawet w obliczu ewidentnych dowodów przestępstwa.