Czy Ola znajdzie rodziców?

7-letnia Ola, która spędziła dzieciństwo w zastępczej rodzinie alkoholików, przebywa w domu dziecka. Z wystraszonego, opóźnionego dziecka szybko staje się normalną, inteligentną dziewczynką. Wciąż brakuje jej najważniejszego – rodziny.

Historię Oli przedstawiliśmy w marcu. Dziewczynka była wtedy od roku w domu dziecka w Mysłowicach. Trafiła tam, bo jej adopcyjni rodzice okazali się niezdolni do opieki – pili. Jej niedola trwa właściwie od dnia narodzin. Tuż po urodzeniu, jeszcze w szpitalu, jej biologiczna matka zrzekła się praw rodzicielskich. Dziewczynka na cztery miesiące trafiła do domu dziecka, po czym została adoptowana przez rodzinę z Mysłowic. Dlaczego nikt nie skontrolował należycie nowej rodziny? Do tej pory tego nie wiadomo. Ani ośrodek adopcyjny, ani sąd rodzinny nie chcą dziś skomentować swej pomyłki. Ola tymczasem odzyskuje to, co zabrała jej lekkomyślna decyzja urzędników. - Początek był trudny – mówi Katarzyna Szymańska, nauczycielka z przedszkola nr 7 w Mysłowicach. – Ola nie bawiła się z innymi dziećmi, stroniła od nich. W tym roku nie ma już takich problemów. Jest dużo pogodniejsza, nie jest tak zamknięta w sobie i wycofana. Wiele o stanie psychiki Oli mówią jej rysunki. Prof. Katarzyna Popiołek, psycholog z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, oceniła, że te, które rysowała krótko po tym, gdy trafiła do domu dziecka, wyglądały, jakby narysowało je dziecko dwuletnie, były poza tym szare, bardzo smutne. W tych, które powstały w ostatnim czasie, widać ogromny postęp. - Teraz są na nich domy z oknami i drzwiami, jest słoneczko, które się śmieje – mówi prof. Katarzyna Popiołek. – Są tylko dzieci, nie ma dorosłych, bo Ola nie ma domu i rodziców. Ola przestała się izolować, rozwinęła się intelektualnie, uruchomiła wyobraźnię. Do Oli przychodzi czasem adopcyjna babcia, ale dziewczynka ucieka przed nią. Wszystko, co kojarzy się z poprzednim domem wywołuje w niej lęk. Potrzebuje nowego domu. Kiedy widzi, jak do innych dzieci przychodzą rodzice, chwyta rękę wychowawczyni. - Mówię jej wtedy, że będzie miała super-super mamę, bo na taką zasługuje – mówi Krystyna Wolwiak, dyrektor Domu Dziecka w Mysłowicach. Nauczeni złym doświadczeniem opiekunowie Oli z domu dziecka są bardzo ostrożni w poszukiwaniach nowych rodziców dla dziewczynki. Rodzina, która ją zaadoptuje, musi być wyjątkowa. Tuż po zakończeniu realizacji reportażu do domu dziecka w Mysłowicach dotarła wiadomość, że prawdopodobnie znaleźli się rodzice, którzy odpowiadają wymaganiom stawianym przez opiekunów Oli. Zobacz także:Złe dzieciństwo

podziel się:

Pozostałe wiadomości