Ewa Zabiegała-Grzelak z Wielunia ma opuścić swoje mieszkanie z powodu szczekających psów. Zagrożona eksmisją kobieta mieszka w jednym z mieszkań komunalnych od dwóch lat. Jej kłopoty zaczęły się od jesieni zeszłego roku, kiedy dostała pierwsze pismo z ostrzeżeniem.
- W listopadzie dostałam pismo, że muszę przestrzegać regulaminu, ponieważ psy szczekają i dodatkowo przeszkadza walenie w stół, trzaskanie drzwiami i zanieczyszczające klatkę schodową psy. Na początku to pismo wydawało mi się dość irracjonalne – opowiada Ewa Zabiegała-Grzelak.
To nie jedyne pismo jakie dostała pani Ewa. Podobnych było pięć. Główne zarzuty to celowe zakłócanie spokoju sąsiadom.
- Ja nawet jak przygotowuję kotlety schabowe, to staram się podkładać trzy ściereczki żeby to jak najmniej się rozchodziło wszędzie. Cały czas po prostu kontroluję moje zachowania, ponieważ to co jest wymienione w tych pismach, takich rzeczy nie robiłam nigdy – kontynuuje pani Ewa.
- Te psy przeszkadzają praktycznie jednej osobie. Cały czas mamy jakiś pręgierz, że nie wolno się głośno odezwać, psy nie mogą zaszczekać, nie można przesunąć żadnego mebla, nie wolno cokolwiek zrobić, żeby pani L. nie zanotowała i nie zameldowała – dodaje Zdzisław Jędraszek, przyjaciel Pani Ewy.
Zarząd lokali komunalnych interweniował po skargach jednej osoby. To sąsiadka pani Ewy. Mieszka piętro niżej. Niestety kobieta nie chciała rozmawiać z dziennikarzem UWAGI!. Co o psach pani Ewy sądzą pozostali mieszkańcy bloku?
- Jak to kobiety, mają tam między sobą zawsze coś – mówi jeden sąsiadów.
- Tutaj naprawdę mnie nie przeszkadza pies i w życiu nie słyszałam, żeby szczekał. Ta pani rozkręciła tę sytuację – stwierdza inna sąsiadka.
Łącznie skargę na panią Ewę poparło pięć osób. Pismo popierające prośbę by nie wyrzucać jej z mieszkania podpisało natomiast siedemnaście osób. To nie pomogło. Urzędnicy zdecydowali, że kobieta ma się wyprowadzić.
- Administrator przeprowadził wywiad środowiskowy w klatce tego bloku. Z dokumentów wynika, że ten wywiad potwierdza uciążliwość tych psów. Sam byłem w tym bloku. To są normalne psy. Poza tym, poza uciążliwością samych psów, podnoszono też sprawę głośnego zachowywania się najemcy poprzez walenie w kaloryfery… - próbował uargumentować decyzję Waldemar Kluska, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
Dziennikarz udał się z tą sprawą do burmistrza Wielunia.
- Moim zdaniem jest to sprawa, która wynika z antypatii jednej pani do drugiej. Uważamy, że tego konfliktu nie da się rozwiązać w tym miejscu. Pani Ewa dostała wypowiedzenia tego lokalu w bloku na osiedlu Wojska Polskiego, natomiast my szukamy dla pani Ewy mieszkania o podobnym standardzie, ale w innym miejscu. Moim zdaniem to jedyna metoda, żeby ten konflikt załagodzić – mówi Paweł Okrasa, burmistrz Wielunia.
Po naszej interwencji pani Ewa będzie mogła zostać w swoim mieszkaniu do czasu, aż urzędnicy nie znajdą dla niej nowego mieszkania. Psy zostaną razem z nią.