Rodzina K. groziła sąsiadom bronią
- Chcesz ratować życie to sp… Bo w tej chwili tego użyję – mówiła Małgorzata K. do sąsiada, celując w jego kierunku bronią.
- Dostajesz prosto w ryj – dodała córka K.
Właśnie ta, uwieczniona na nagraniu sytuacja, spowodowała przełom w głośniej i niekończącej się przez lata sprawie rodziny K. Trójka prześladowców została zatrzymana i trafiła do aresztu za grożenie przy użyciu broni sąsiadowi – panu Antoniemu i mieszkającej obok sąsiadce i jej dzieciom.
Akt oskarżenia w sprawie rodziny K.
W listopadzie Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie sporządziła w tej sprawie akt oskarżenia.
- Ustalono, że zachowania podejrzanych uniemożliwiały normalne funkcjonowanie ich sąsiadom. Podejrzani, na przykład, ustawiali urządzenia emitujące różnego rodzaju dźwięki reagujące na ruch w pobliżu ogrodzenia - przytacza Krzysztof Ciechanowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.
- Ustawiali kamery i nagrywali pokrzywdzonego na jego prywatnej posesji. Przerzucali na teren posesji pokrzywdzonych odpady. Do arsenału ich bezprawnych działań należało również rozpędzanie i zatrzymywanie samochodu na wysokości budynku pokrzywdzonego w porze nocnej – wymienia prokurator Krzysztof Ciechanowski.
Zanim prześladowców obezwładniła policja, rodzina K. wcześniej bronią straszyła też mieszkającą obok pana Antoniego sąsiadkę i jej dzieci. Byli pod jej posesją i mierzyli też do nich.
- Bardzo bałam się o dzieci. Miałam w głowie różne wizje. Wtedy mój młodszy syn kąpał się w basenie. Bałam się, że ma już kulkę w głowie – przyznaje pani Patrycja.
Prokuraturę zapytaliśmy, czy rodzina K. przyznała się do winy.
- Cała trójka podejrzanych złożyła wyjaśnienia, natomiast są one sprzeczne ze zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Uznaliśmy, że stanowią przyjętą przez nich linię obrony – mówi prokurator Krzysztof Ciechanowski i dodaje, że to oznacza, że oskarżeni nie przyznają się do winy.
Rodzina K. jest w zakładzie karnym
Rodzina K. od ponad roku przybywa w zakładzie karnym. W ramach śledztwa członkowie rodziny K. zostali poddani czterotygodniowej obserwacji psychiatryczno-sądowej, gdzie zostali przebadani przez biegłych psychiatrów.
- Z treści uzyskanych opinii wynika, iż podejrzana 73-letnia Małgorzata K., w chwili zarzucanych jej czynów, miała pełną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem i rozpoznania znaczenia swoich czynów – mówi prokurator Krzysztof Ciechanowski.
- Natomiast opinie, co do pozostałych dwojga podejrzanych, czyli dzieci pani Małgorzaty K., to biegli stwierdzili, że z uwagi na ich chorobę psychiczną w chwili zarzucanych im czynów byli oni niepoczytalni – dodaje prokurator.
Na tej postawie 73-letniej Małgorzacie K. prokuratura przedstawiała zarzut uporczywego nękania i kierowania gróźb karalnych, a wobec jej dzieci skierowała wniosek do sądu o umorzenie postępowania i umieszczeniu ich w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
- Zdziwiło mnie, że ci młodzi są niepoczytalni, a starsza pani jest poczytalna – przyznaje pan Antoni. I dodaje: - Z mojej kilkuletniej obserwacji, wydaje się, że tym wszystkim kierowała starsza pani. Oni, jako dzieci, wszystko robili pod dyktando, to co ona powiedziała.
- Czekając na akt oskarżenia, myśleliśmy, że to się skończy. Ale w momencie kiedy dowiedzieliśmy się, że córka z synem są niepoczytalni, znowu nie widzimy końca sprawy. Wraca strach i wszystko inne do głowy. Po prostu się boimy, że to wszystko wróci – przyznaje pani Patrycja.
- Oni powinni odpowiedzieć za to, co robili, bo to co robią trwa 16 lat. Powinni odsiedzieć swoje. Może by to wszystko przemyśleli. Ale najgorsze jest to, że posiedzą w zakładzie psychiatrycznym ze dwa lata. Wyjdą i wtedy mogą zacząć się na nas mścić. Mogą mnie zabić, bo co im zależy – kończy pan Antoni.
Autor: wg
Reporter: Magdalena Zagała