Biją, poniżają i wrzucają filmy do sieci. „Brak odpowiedniej reakcji szkół”

Pobicia w Bełchatowie
Biją, poniżają i wrzucają filmy do sieci
W Bełchatowie w ostatnich miesiącach doszło do kilku pobić uczniów. Filmy z tych zdarzeń pojawiały się w sieci. Matki poszkodowanych uczniów uważają, że do takich zachowań przyczynia się brak odpowiedniej reakcji szkół i organów nadzorujących ich pracę.

- Mój syn o mało nie został zakatowany – uważa matka jednego z pobitych ostatnio w Bełchatowie uczniów. I dodaje: - To była zorganizowana grupa szczęściu osób, którzy zaprowadzili w tamto miejsce mojego syna z premedytacją i planem, tego, co chcą zrobić. Upokorzyć go, uderzyć, strzepnąć na niego popiół.

Kobieta jest wstrząśnięta także rzekomym motywem działania sprawców.

- Okazuje się, że zrobili to za to, że był miły. Na filmiku pada: „Przeproś za simpowanie”, a to znaczy bycie miłym dla kobiety. Wtedy, kiedy to się stało kupił koleżance z klasy batonika, bo miała urodziny – mówi i dodaje: - Z treści SMS-ów wynika, że ta koleżanka podobała się jednemu z nich.

Matka poszkodowanego zgłosiła zdarzenie na policję oraz powiadomiła o nim dwie szkoły, do których chodzili ci uczniowie. Jednak jej zdaniem, szkoła syna zareagowała dopiero po nagłośnieniu sprawy przez lokalne media.

- Tydzień po tym zdarzeniu jakiś bełchatowski portal opisał całą tę sytuację i zadał pytanie, czy chłopcu została zaproponowana pomoc, chociażby psychologa. Mój syn był w szkole i napisał: „Mamo, biorą mnie do psychologa”. Stało się to tydzień po zdarzeniu, dopiero wtedy ktoś się zainteresował tym, czy to dziecko jakoś sobie z tym psychicznie radzi – wskazuje kobieta.

Dyrektorka szkoły ograniczyła się jedynie do przeniesienia napastnika do innej klasy. O całej sprawie nie poinformowała jednak kuratorium, którego pracownicy dowiedzieli się o tym z mediów.

Zdaniem pracowników kuratorium, dyrektor szkoły mógł skorzystać z przepisów nowej ustawy o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich, które pozwalają mu na nakazanie uczniowi wykonanie określonych prac porządkowych na rzecz szkoły.

- Grabią, sprzątają, myją korytarze, to znak, że coś zawinili. Wszystko po to, żeby nie czuli się bezkarni. Można też przenieść do innej szkoły, tylko w przypadku ucznia nieletniego, wymaga to zgody kuratora oświaty – mówi Anna Skopińska, rzecznik Kuratorium Oświaty w Łodzi.

Umówiliśmy się na rozmowę z dyrektorką szkoły, do której chodził pobity uczeń. Ale po pojawieniu się reportera na miejscu, usłyszeliśmy, że dyrektor nie wypowie się przed kamerą.

Starostwo

Według matki poszkodowanego, nie tylko szkoła nie podjęła odpowiednich działań. Nie zrobił tego też organ nadzorujący pracę szkół.

- Na neutralnym gruncie spotkałam się z naczelnik wydziału edukacji. Zapytałam, gdzie mam jeszcze pójść, żeby to wszystko wyjaśnić, żeby moje dziecko było bezpieczne, żeby oprawcy ponieśli konsekwencje, a ona zapytała, dlaczego poszłam z tym na policję… Pokazałam jej filmik, a ona mówi, ale tu się nic nie stało. Poczułam się po tym wszystkim, jakbym dostała w twarz. Nie wierzyłam w to, co ona do mnie mówi – opowiada matka pobitego ucznia.

Chcieliśmy umówić się na rozmowę ze starostą bełchatowską, jednak urzędnicy odmówili i zadeklarowali, że odpowiedzą na nasze pytania mailowo.

W trakcie realizacji reportażu dowiedzieliśmy się, że pobić jest w tym mieście więcej. Najnowszy film w sieci pojawił się zaledwie kilka dni temu. Kolejny z listopada zeszłego roku pokazali nam rodzice ucznia z innej z bełchatowskich szkół.

- Na policji podczas zeznań powiedział, że bolało go całe ciało. Miał poobijane łydki, miał skopany brzuch. Zasinienia na klatce piersiowej, a także urazy z tyłu głowy – mówi matka jednego z poszkodowanych uczniów. I dodaje: - Druga część filmu, która jest w naszym posiadaniu, pokazuje jak jeden z napastników bije bezpośrednio pięścią. W głowę idzie strzał za strzałem.

Hejt

Pobicie to nie jedyne działanie tej grupy. Po nim pojawił się hejt w internecie. Oprawcy kpili ze zdarzenia.

- Pojawił się nekrolog syna z datą jego śmierci. Powiadomiliśmy szkołę o zaistniałej sytuacji, przedstawiliśmy nekrolog i filmy z pobicia, a także około 50 wydrukowanych kartek wszystkiego, co działo się w szkole na korytarzach, całego hejtu, który spadł na syna. A pani dyrektor nie chciała nawet na to patrzeć – mówi matka poszkodowanego ucznia.

Żadna ze szkół nie chciała z nami rozmawiać o tym, co zrobiono w tych dwóch sprawach. Nieoczekiwanie zostaliśmy zaproszeni na rozmowę do starostwa.

- O tej sytuacji zostałam powiadomiona przez mamę pokrzywdzonego podczas prywatnego spotkania. Jako naczelnik wydziału edukacji popieram stanowisko mamy dotyczące zawiadomienia organów ścigania o wydarzeniu poza terenem szkoły. To działanie jest słuszne i zapobiega dalszym patologiom w tym zakresie – mówi Agnieszka Wasilewska.

Kontrolę do bełchatowskich szkół skierowało kuratorium oświaty. Sprawą zajęła się też policja, która podjęła bardziej stanowcze działania niż dyrektorzy szkół i starostwo.

- Zawiadomiono mnie, że jeden z oprawców syna będzie sądzony z Kodeksu karnego z artykułu 191, prawdopodobnie chodzi o tego chłopaka, który ma 17 lat – mówi matka poszkodowanego ucznia.

- Policjanci wystosowali też do sądu wniosek o zastosowanie wobec nieletnich środka wychowawczego w postaci skierowania ich do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego – mówi nadkom. Iwona Kaszewska z Komendy Powiatowej Policji w Bełchatowie. I dodaje: - Nie ma przyzwolenia na agresję i przemoc. Młodzi ludzie, dopuszczający się takich czynów, muszą mieć świadomość, że poniosą odpowiednie konsekwencje.

podziel się:

Pozostałe wiadomości