- Przyszedł po mnie kolega z klasy i powiedział, że czekają na mnie jego koleżanki. Wyszłam. Najpierw spokojnie rozmawiałyśmy – opowiada 13-letnia Andżelika, gimnazjalistka z Ostrowa Wielkopolskiego. Rozmowa przeniosła się pod bloki naprzeciwko szkoły. Uczniowie często spędzają tam przerwy. - Powiedziała, że miałam jej załatwić towar, amfetaminę. Wyjaśniłam, że nie załatwię, bo nie mam takiego dostępu i nie będę się mieszała w te sprawy – mówi uczennica. Dwie gimnazjalistki, które były z innej szkoły zaczęły grozić Andżelice. - Powiedziały, że mi spalą chatę, że się nie pozbieram – wspomina dziewczynka. Andżelika została zaatakowana przez agresywne dziewczyny. Wokół nich zebrała się grupa młodzieży, która obserwowała całe zdarzenie. Andżelika została pobita. - Biłam ją po brzuchu. Z piąstki i z kolana dostała w brzuch. D. ją po głowie biła i w kręgosłup – relacjonuje zdarzenie jedna z gimnazjalistek, która zaatakowała dziewczynę. Po tym zdarzeniu Andżelika wróciła do szkoły. Bała się jednak powiedzieć nauczycielom o tym, co się stało. Zdaniem Romualda Piecucha z Komendy Miejskiej Policji w Ostrowie Wlkp. dzieci często nie informują dorosłych, że stały się ofiarami przestępstwa. - Rodzice, gdy nawet zostaną o tym fakcie poinformowani, często nie zgłaszają się na policję. Obawiają się, że sprawca będzie się mścił – mówi Romuald Piecuch. Nauczyciele niechętnie rozmawiają o tym, co się stało. Za agresję uczniów obwiniają innych. - Różne jest podłoże agresji – dom rodzinny, używki – mówi Anita Szostak, pedagog szkolny. Wychowawcy nie uważają też, że powinni bardziej pilnować swoich uczniów. Także w trakcie przerw. - Nie jesteśmy więzieniem, żeby dawać dzieciom przepustki. Nie zamykamy szkoły na klucz – dodaje Grażyna Gilarska - Okoń, zastępca dyrektora.