Pani Joanna mieszka pod Lublinem, ma trójkę dzieci. Studia z pedagogiki przedszkolnej i wczesnoszkolnej zaczęła, by zdobyć pracę swoich marzeń.
- Uczestniczyłam w zajęciach co dwa tygodnie. Sama napisałam pracę, obroniłam się. A zarzuty, że to jest ściema, bo ktoś kupił dyplom MBA, są bardzo upokarzające. My chodziliśmy rzetelnie na zajęcia, od rana do wieczora, od 8 do 21 – podkreśla nasza rozmówczyni.
Pani Joanna za studia zapłaciła kilkanaście tysięcy złotych, zaliczyła wszystkie przedmioty.
- Moja praca dyplomowa to były miesiące pisania. Przy trójce dzieci to była praca po nocach, czasami do rana – opowiada.
Praca magisterska pani Joanny dotyczyła relacji nauczycieli z rodzicami.
- Moja obrona pracy odbyła się 17 kwietnia i od tej pory czekam – ubolewa kobieta.
Afera Collegium Humanum
Gdy niczego nieświadoma pani Joanna przygotowywała się do obrony pracy magisterskiej, w mediach zaczęło wrzeć o Collegium Humanum.
Rektor uczelni Paweł C. usłyszał blisko 100 zarzutów, w tym kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Uczelnia miała od ręki wydawać dyplomy MBA umożliwiające zasiadanie w państwowych spółkach, a to musiało kusić wielu.
Oprócz Ryszarda Czarneckiego zarzuty usłyszał między innymi były poseł PiS Karol Karski czy prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. Prokuratura zapowiada, że to nie koniec.
- Byłam w totalnym szoku. Wcześniej myślałam, że takie rzeczy dzieją się tylko w filmach, serialach czy książkach – mówi pani Emilia.
Nasza kolejna rozmówczyni, podobnie jak pani Joanna i niemal 250 innych studentów, w tym roku miała ukończyć pedagogikę przedszkolną i wczesnoszkolną i zająć nauczycielskie wakaty w szkole.
- Zajęcia się odbywały, na oceny zapracowałam – podkreśla pani Emilia.
Brak ocen w systemie
Pani Emilia chciała dopracować pracę dyplomową, więc jej obrona miała się odbyć w lipcu. Dziś nie ma ani kontaktu z promotorką, do której ostateczną wersję pracy wysłała w lutym, ani ocen w systemie.
- Rozumiem, że mają dużo studentów. Że mają w tym wszystkim bałagan. Że muszą się z tym wszystkim wyrobić. Ale wyrabiają się z tym już od dziewięciu miesięcy – zwraca uwagę pani Emilia.
Swoich ocen z dwóch ostatnich semestrów w zmienionym systemie internetowym nie widzi też pani Joanna.
- To siódmy miesiąc czekania, zwodzenia, obietnic. Jest bardzo ciężko. Od pół roku, odkąd nie mogę dostać dyplomu, cały czas się tłumaczę, dlaczego go nie mam – mówi. I dodaje: - Był taki czas, że w ogóle nie mogłam spać. Nie mogłam normalnie funkcjonować. Znajomi zaczepiali mnie na ulicy i pytali: „Aśka, co się z tobą dzieje?”. Poprosiłam lekarza o skierowanie do psychologa, bo już chyba sama nie potrafię sobie z tym poradzić.
O problemach studentów reporterka Uwagi! rozmawiała z rektorką uczelni.
- Odsyłam do strony Rzecznika Praw Obywatelskich, gdzie wyraźnie jest wskazane, że wydawanie dokumentów, które potwierdzają przebieg studiów, bądź ukończenie studiów, musi być zgodne z obowiązującymi przepisami prawa i musi wykluczyć fałszerstwo, zarówno w zakresie materialnym, jak i intelektualnym – mówi Magdalena Stryja, rektorka uczelni Varosvia (dawniej Collegium Humanum).
Na stronie Rzecznika można znaleźć też informację m.in. o brakach wpisów w dzienniku elektronicznym.
- To jest stan, który zastaliśmy w maju. Pierwszą rzeczą, którą zgłosili studenci, to brak tysięcy ocen w systemie. Nie mogliśmy wpisać ich ot tak, bo ktoś nam je wysłał, bo ktoś nam je przekazał. Musieliśmy te oceny zweryfikować. Obecnie, kilkadziesiąt tysięcy ocen zostało wpisanych, a kolejne są wpisywane – tłumaczy Magdalena Stryja.
Kto weryfikuje oceny?
- Jest cały zespół, ponad 30 osób – mówi rektor.
- Wszystkie nasze działania mają na celu to, żeby dokumenty nigdy nie były przez nikogo zakwestionowane, czy to karta przebiegu studiów czy dyplom. Tak, aby studenci spali spokojnie, że mają legalne dokumenty – zaznacza Magdalena Stryja. I dodaje: - Zamierzamy do końca semestru zimowego uporządkować wszystkie sprawy. Mamy nadzieję, że uda się uzupełnić wszystkie oceny.
- Nie wierzymy w słowa uczelni, bo to są obiecanki od pół roku. Cały czas to samo i nic się nie ruszyło do przodu – ubolewa pani Joanna.
O problemie studentów rozmawialiśmy z ministrem nauki.
- Bardzo współczuję tym osobom, bo dały się nabrać i ufnie wierzyły, że to wszystko dobrze funkcjonuje. I w tym kontekście zawiodło Państwo, bo do tego dopuściło – uważa Dariusz Wieczorek.
- Będziemy starali się robić wszystko, żeby im teraz pomóc. Ściśle współpracujemy z prokuraturą – zapewnia minister.
- Serce mnie boli, że studenci znaleźli się w takiej sytuacji. Działania, które codziennie podejmuję, są z myślą o nich. Najszczęśliwszym dniem będzie dla mnie dzień, w którym będę miała pewność i wiedzę, że każdy z tych studentów obronił się i wyszedł z legalnym dyplomem z tej uczelni. Myślę, że to wkrótce nastąpi, proszę o chwilę cierpliwości – kończy rektorka Magdalena Stryja.
Autor: wg
Reporter: Daria Górka